Deficyt budżetu po pierwszym kwartale 2009 r. wyniósł 10,6 mld zł, czyli 58,3 proc. planowanej na cały rok kwoty 18,2 mld zł – podał resort finansów. Dochody były wyższe od założonych w harmonogramie o 0,4 mld zł, a wydatki niższe o 1,3 mld zł.
Ale jak podała wczoraj agencja Reuters, rząd może zwiększyć tegoroczny deficyt do 21 mld zł. – Uwzględniając skalę spowolnienia gospodarki, deficyt na poziomie 21 mld zł jest nierealny. Musi być wyższy – ocenia Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium.
Wczoraj minister finansów Jacek Rostowski pytany w TVN24 czy dopuszcza spadek PKB powiedział: - Takie możliwości też przewidujemy, ale zakładamy, że prawdopodobieństwo jest małe. Resort liczy na wzrost PKB o 1,7 proc.
O ile po pierwszym kwartale wpływy z akcyzy oraz podatku dochodowego od firm idą zgodnie z oczekiwaniami, to gorzej wypada realizacja zakładanych wpływów z podatku od towarów i usług (VAT) – głównego źródła dochodów państwa. Po marcu są one o 7 proc. niższe, niż planował resort finansów. Do budżetu z VAT wpłynęło 25,2 mld zł wobec niespełna 120 mld zł zaplanowanych na cały rok. Rok temu było to już 28 mld zł. Przyczyną niższych wpływów z VAT jest m.in. malejący import i słabnący popyt. – Rosnące bezrobocie przekłada się na mniejszą konsumpcję – mówi Mateusz Szczurek, ekonomista ING.
Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów, uważa, że z oceną sytuacji należy poczekać. – W marcu oddaliśmy więcej pieniędzy z tytułu nadpłaconego podatku, bo skrócił się czas, w jakim przedsiębiorcy mogą się o jego zwrot ubiegać – mówi wiceminister. – W kwietniu sytuacja powinna się unormować.