Rząd z góry zaznacza, że w przypadku niektórych zmian na widoczne oszczędności trzeba będzie poczekać. – Większość z nich nie ma wiele wspólnego z reformami strukturalnymi, które są niepopularne wśród wyborców – mówi ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak.
Jak podkreśla, Komisja Europejska wymaga od nas obniżenia deficytu finansów publicznych – który może w 2010 r. sięgnąć 7,5 proc. PKB – poniżej 3 proc. już w 2012 r. Jedynym wyjściem będzie więc podniesienie podatków.
– Myślę, że rząd zostanie zmuszony do zastosowania zabiegu księgowego polegającego na zmianie definicji długu publicznego oraz podniesieniu podatków w 2011 r. – ocenia ekonomista CitiHandlowego Piotr Kalisz. Jego zdaniem czeka nas podwyżka opodatkowania konsumpcji (VAT i akcyza), a nie pracy. – To będzie mniej kontrowersyjne i da większe efekty w postaci wpływów do budżetu – uważa Kalisz.
W styczniu rząd musi przesłać do Brukseli aktualizację programu konwergencji, w której wskaże, jak zamierza obniżać deficyt. Wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska zapewniła „Rz”, że nie będzie autopoprawki do przyszłorocznego budżetu obniżającej poziom deficytu.
– Jeśli sprawdzą się optymistyczne prognozy dotyczące PKB i wpływy z podatków będą wyższe, to w efekcie dziura może być mniejsza – wyjaśniła. Tyle że 3 – 5 mld zł oszczędności, jakie przyniesie plan konsolidacji finansów, to i tak za mało, aby spełnić warunek KE obniżenia deficytu poniżej 3 proc.
Pomysły rządu na oszczędności i wyższe wpływy, które od paru dni przeciekają do mediów, dotyczą głównie wydłużenia wieku emerytalnego, stopniowego wyrównywania go dla kobiet i mężczyzn, znoszenia przywilejów emerytalnych dla mundurowych, ograniczeń dotyczących odliczeń VAT od aut z kratką, zmniejszenia zasiłku pogrzebowego, racjonalizacji zatrudnienia w administracji państwowej, scentralizowania zakupów dla administracji, zmian zasad poboru podatków. Wśród propozycji pojawiły się także te dotyczące budzących pewne kontrowersje zmian w KRUS, obowiązku płacenia CIT dla najbogatszych rolników oraz wprowadzenia zasady, że każda instytucja publiczna posiadająca nadwyżki finansowe musi je przelewać na rachunek resortu finansów, a nie gromadzić w banku komercyjnym.