Rozpoczynając wczoraj sześciogodzinną sejmową debatę budżetową, minister finansów Jacek Rostowski od razu nadał jej ton, atakując posłów PiS: – Czekam na przeprosiny, bo nie może być tak, że ktoś dramatycznie się myli, a potem udaje, że nic się nie stało .
Zdaniem Rostowskiego PiS powinien przeprosić Polaków m.in. dlatego, że jego zdaniem poprzedni rząd prowadził błędną politykę gospodarczą, a potem proponował „takie recepty gospodarcze, które jeszcze bardziej zwiększyłyby deficyt budżetowy”. Przyczynkiem do przeprosin jest zdaniem ministra finansów także „straszenie kryzysem pod koniec 2008 r. i teraz”. Rostowski dodał, że gdyby rząd zastosował się do podpowiedzi opozycji (także Lewicy) w sprawie radzenia sobie z kryzysem, to deficyt budżetowy byłby wyższy o dodatkowe 42 mld zł.
– To oznacza, że na pewno w tym roku przekroczylibyśmy pierwszy, a może i drugi próg ostrożnościowy (dług na poziomie 50 i 55 proc. PKB – red.) – wskazywał minister finansów.
[srodtytul]Minister i ekonomiści[/srodtytul]
Jacek Rostowski nie oszczędził też ekonomistów, którzy krytykują jego działania i jego zdaniem zbytnio straszą społeczeństwo. Z trybuny „umówił” się z nimi, że jeśli za rok przy kolejnym budżecie okaże się, że ich przewidywania się nie spełniają i stan finansów państwa nie jest tak dramatyczny, jak przedstawiają – to go przeproszą.