Wczoraj Komisja Europejska wyliczyła, że w tym roku dług publiczny Polski sięgnie 55,5 proc. PKB. Identyczne szacunki ma resort finansów. W kolejnych latach ta spójność się jednak łamie. Komisja przewiduje, że nasze zadłużenie zacznie rosnąć – do 55,8 proc. PKB w 2013 r. oraz 56,2 proc. PKB
w 2014 r. Ministerstwo?Finansów – w strategii zarządzania długiem z października – oczekuje spadku do 54,5 proc. PKB w 2013 r. i 53,4 proc. PKB w 2014 r.
Skąd takie różnice? Nie wynikają z metodologii, bo w obu przypadkach zastosowano metodę unijną. Przede wszystkim mogą wynikać z oceny sytuacji gospodarczej. Komisja uważa, że w przyszłym roku będziemy się rozwijać nie w tempie 2,2 proc., jak oczekuje polski rząd, ale 1,8 proc. To oznacza, że wartość PKB wyrażona w mld zł, do której porównuje się dług, będzie niższa.
Minister Rostowski zapewnił wczoraj, że nie ma żadnego zagrożenia przekroczenia limitu 35 mld zł deficytu w tym roku
Ale to nie tłumaczy wszystkiego. Być może KE przewiduje, że w przyszłym roku będziemy musieli pożyczyć więcej, niż nam się obecnie wydaje, ze względu na problemy z realizacją budżetu. Jak ocenia Krzysztof Rybiński, rektor uczelni Vistula, b. wiceprezes NBP, za kilka miesięcy konieczna będzie nowelizacja ustawy budżetowej na 2013 r. (o ile zostanie ona uchwalona w obecnym kształcie). Jego zdaniem wszystkie wpływy z podatków już w pierwszych miesiącach roku okażą się niższe od tegorocznych.