Na liście największych dłużników na koniec września tego roku było 228 firm – wynika z danych udostępnionych „Rz”. Gdyby nie data, można by pomyśleć, że przez pomyłkę zajrzeliśmy do zestawienia sprzed dwóch lat. Pierwsza dziesiątka niesolidnych inwestorów nie zmieniła się prawie wcale od ostatniego razu, kiedy ją sprawdzaliśmy, czyli od kwietnia 2007 roku.
Dwa i pół roku temu łączna kwota zaległości inwestorów wobec Skarbu Państwa wynosiła ponad 660 mln zł. Z najnowszego zestawienia wynika więc, że dług wzrósł dwukrotnie. Resort skarbu nie podaje, ile należności udało się odzyskać, ale sądząc po wcześniejszych doświadczeniach (rocznie odbierał kilka milionów złotych), większych sukcesów nie ma. Ścieżka dochodzenia przez Skarb Państwa roszczeń jest równie długa jak w przypadku właścicieli mieszkań, którzy legalnie chcieliby domagać się rekompensaty od niesolidnych najemców.
– W sytuacji, gdy inwestor nie wywiązuje się z zobowiązań, w pierwszej kolejności wysyłamy mu wezwania do zapłaty – mówi „Rz” Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. – Jeśli nadal się od niej uchyla, występujemy do sądu po tytuł egzekucyjny umożliwiający nam ściągnięcie należności.
Wiele zobowiązań można już spisać na straty – niektórzy inwestorzy popadli w kłopoty finansowe, inni zbankrutowali, część spraw w sądach zdążyła się przedawnić. Dłużnicy to głównie mniejsze firmy i – co ciekawe – przeważnie z polskim kapitałem.
Wśród największych dłużników są nie tylko firmy zalegające z płatnościami za zakupione spółki, ale i inwestorzy niewywiązujący się z innych zobowiązań prywatyzacyjnych. Mimo upływu czasu w czołówce zestawienia wciąż są m.in. Zakłady Przemysłu Pończoszniczego Feniks, Eko-Mysiadło, Zakłady Mięsne w Grodzisku Wielkopolskim (które w międzyczasie zaprzestały działalności), znajdująca się w upadłości Przędzalnia Czesankowa Weldoro czy Zakłady Piwowarskie w Leżajsku.