To będzie prawdziwa kumulacja – na tegoroczny maj przypadają aż cztery dni wolne od handlu. Sklepy będą zamknięte nie tylko 1 i 3 maja, ale też 11 (pierwszy dzień Zielonych Świątek) i 22 (Boże Ciało).
Dla największych sieci handlowych każdy dzień przestoju oznacza zmniejszenie obrotów o średnio 15 mln zł. Częściowo zrekompensuje to większa sprzedaż przed samymi świętami, ale i tak według szacunków „Rz” przychody całej branży mogą spaść nawet o 2 mld zł.
W najtrudniejszej sytuacji są duże sklepy. Drobny handel może obejść zakaz. Ustawa nakazuje bowiem dać wolne pracownikom, ale jeżeli za kasą stanie właściciel, sklep może być otwarty. Z tej możliwości korzystają niektóre sieci. – Decyzję zostawiliśmy ajentom – mówi Jacek Roszyk, prezes Żabka Polska.
W przypadku małych sklepów problemem nie jest również brak personelu. Właściciele korzystają w święta z pomocy rodziny lub zwykłych pracowników, zatrudniając ich w te dni np. na umowę-zlecenie. – Nowe zakazy zawsze powodują takie podejście. Państwo powinno usuwać bariery, a nie je mnożyć – mówi Agnieszka Górnicka, prezes firmy Inquiry badającej branżę handlową.
Zakaz handlu w święta obowiązuje od października ubiegłego roku. Gorącymi przeciwnikami jego wprowadzenia byli politycy Platformy Obywatelskiej. Obiecywali znieść przepis, ale na razie nic nie zrobili. – Nasze stanowisko się nie zmieniło, jednak w najbliższym czasie nie planujemy żadnych inicjatyw w tym zakresie – mówi Jakub Szulc, poseł PO.