– O zlokalizowaniu inwestycji w strefie przesądził rachunek ekonomiczny. Istnieje tam możliwość odliczenia części wydatków od podatku dochodowego. Liczymy na to, że w naszym przypadku może to być ok. 40 proc. Przysługują też ulgi za zwiększanie zatrudnienia – wyjaśnia Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu.
Spółka planuje do połowy 2009 r. uruchomić produkcję konstrukcji stalowych dla budownictwa w Siedlcach, na terenach Tarnobrzeskiej SSE. Zatrudni 350 osób.
Moment na inwestycje jest wyjątkowo korzystny, dlatego polskich firm, które chcą działać w strefach, przybywa. Giełdowy producent opakowań plastikowych Plast-Box chce wręcz zlikwidować swoją fabrykę na Pomorzu tylko po to, by wybudować ją od nowa kilka kilometrów dalej – w strefie – kosztem 25 mln zł. Firma ma już działkę, a ostateczne decyzje mają zapaść w przyszłym roku.
– Plusy takiego rozwiązania to możliwość unowocześnienia zakładu, wybudowania go według najnowszych technologii oraz oczywiście ulgi podatkowe – wyjaśnia Grzegorz Pawlak, prezes Plast-Boksu. Firmie opłaca się inwestować, tym bardziej że ma szanse na pozyskanie środków unijnych, a tereny, na których stoi obecny zakład, mogą pójść pod projekty deweloperskie.
Krzysztof Dołganow, prezes Kostrzyńsko-Słubickiej SSE, zauważa, że wiele firm, zwłaszcza polskich, starało się o zezwolenia na zapas. – Ostatnio inwestycje rozpoczęło sporo firm, które dostały zezwolenie np. w 2003 albo 2004 roku. Widać, że dobra koniunktura i szybki wzrost gospodarczy w Polsce im służy. Coraz więcej przedsiębiorstw już działających w strefie chce też reinwestować swoje zyski i stara się o kolejne zezwolenia – opowiada Dołganow.