Według Barroso sprawa stoczni została w zaniedbana w Polsce w ostatnich pięciu latach. - Bylibyśmy szczęśliwi gdyby polskie władze reagowały szybciej i wcześniej przeprowadziły konieczną restrukturyzację. I na ten temat szczerze rozmawiałem z różnymi polskimi rządami, także z obecnym i premierem Donaldem Tuskiem - dodał.
[link=http://www.rp.pl/artykul/228259.html]Podczas gdy stocznie w Gdyni i Szczecinie[/link], uznane przez Brukselę za nielegalnych beneficjentów pomocy publicznej, ogłosiły przetargi na sprzedaż majątku, przyszłość ostatniego zakładu – Stoczni Gdańsk – wciąż stoi pod znakiem zapytania. Komisja odrzuciła plany naprawcze, bo według niej nie spełniały one unijnych wymogów. Nakazała podział majątku stoczni i wyprzedaż. Z otrzymanych pieniędzy ma być zwrócone rządowe wsparcie, które Szczecin i Gdynia otrzymały po wejściu Polski do Unii. Produkcja stoczniowa będzie kontynuowana tylko wtedy, jeśli znajdzie się inwestor, który w otwartym przetargu kupi podzielony majątek i zechce dalej budować statki.
[srodtytul]Związkowcy w Warszawie[/srodtytul]
Liderzy związków zawodowych ze Stoczni Gdańsk, którzy rozmawiali we wtorek w Warszawie o przyszłości zakładu z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem, nie są zadowoleni z przebiegu tego spotkania.
Dziesięć autokarów z gdańskimi stoczniowcami pojedzie dziś do stolicy, by protestować w obronie przemysłu stoczniowego. Wspomogą ich koledzy z Gdyni, Szczecina i Zakładów Cegielskiego.
- Chcemy nagłośnić tragiczną sytuację przemysłu stoczniowego - mówi Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący Solidarności Stoczni Gdańsk.