Prywatyzacja grupy Lotos, która jest drugim po PKN Orlen producentem paliwa w Polsce, wkracza w decydującą fazę; do 29 kwietnia zainteresowane firmy mogą składać oferty. – Nie ma ideologicznych przesłanek, by mówić „nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju – stwierdził wczoraj w Gdańsku Donald Tusk. – Ale ze względu na pozycję surowcową Rosji i nasze uzależnienie od dostaw ropy wskazana jest ostrożność i powściągliwość.
Tymczasem to właśnie rosyjskie koncerny – TNK BP, GazpromNieft i Rosnieft – są najbardziej zainteresowane udziałem w prywatyzacji gdańskiej grupy, oferty od zachodnich firm nie wpłynęły. Według naszych informacji zainteresowana poza Rosją jest jedna firma z Chin.
5,7 mld zł
warte jest na giełdzie 100 proc. akcji grupy Lotos
– Wspólnie z ministrem skarbu będziemy się wykazywać czujnością, by nie popełnić żadnego błędu – dodał premier. Stwierdził, że interes narodowy i rafinerii będzie zawsze na pierwszym miejscu. Minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział w Gdańsku, że prywatyzacja może odbyć się tylko na warunkach wypracowanych w Lotosie. Liczy, że inwestor (lista potencjalnych ma być znana na przełomie 2011 i 2012 r.) zagwarantuje realizację strategii, która jest kluczowa dla gdańskiej firmy. – Chodzi o liczone w miliardach dolarów inwestycje w wydobycie, budowę wartości firmy w Polsce z siedzibą w Gdańsku – mówił Grad. – Chcemy wprowadzić Lotos do pierwszej ligi europejskich firm paliwowych.