Serwis węglowy „Rzeczpospolitej"
Ofiar śmiertelnych jest dużo, choć w tym roku nie doszło do żadnej katastrofy na skalę Halemby w 2006 r. (zginęły 23 osoby) czy Wujka-Śląska w 2009 r. (20). W pierwszym kwartale wypadków było o 17 proc. mniej w porównaniu z początkiem 2010 r. – Ale liczba ofiar śmiertelnych się potroiła. I to jest bardzo niepokojące – mówi "Rz" Janusz Malinga, dyrektor Departamentu Warunków Pracy w Wyższym Urzędzie Górniczym (WUG).
Zwłaszcza, że rok 2010 należał w polskim górnictwie do najlepszych pod względem bezpieczeństwa.
Według prezesa WUG Piotra Litwy przyczyną zdecydowanej większość wypadków jest tzw. czynnik ludzki. Świadczą o tym także tegoroczne wydarzenia. Na przykład 8 stycznia w kopalni Wieczorek (Katowicki Holding Węglowy) jedna osoba zginęła przy obsłudze przenośnika taśmowego.
A 17 maja w kopalni Knurów--Szczygłowice (Kompania Węglowa) górnik obsługujący przenośnik taśmowy został potrącony przez lokomotywę spalinową.