Poczta Rosji wciąż tkwi w czasach carskich i sowieckich. Tak jak dawniej, tak i dziś paczka wysłana np. z Chin do przygranicznej rosyjskiej wioski, najpierw trafia 10 tys. km dalej - do Moskwy. Tutaj jest sprawdzana, przechodzi kontrolę celną. A potem jedzie kolejne 10 tys. km z powrotem do wioski na Dalekim Wschodzie.
Dlatego Rosjanie rozmawiają z partnerami, by sortowanie przebiegało już w krajach, które korespondencję wysyłają. Wtedy paczka skierowana do Centralnej Rosji trafi do Moskwy; na Syberię - do Nowosybirska, a na Daleki Wschód - do Władywostoku.
Poczta Rosji spodziewa się, że dzięki zgodzie innych krajów, system zacznie działać już w końcu tego roku. Od lat klienci Poczty Rosji krytykują giganta za bardzo długi czas realizacji przesyłek i listów. Także za brak reform, nie nadążanie za nowoczesnymi technologiami oraz biurokrację.
Gigantyczna firma państwowa (ok. 1 mln pracowników) jest źle zarządzana. W I kw. tego roku Poczta Rosji zwiększyła stratę netto 13-krotnie do 2,1 mld rubli (70 mln dol.) przy wzroście obrotów tylko o 6 proc.
Nową organizację pracy miałyby pomóc Rosjanom wprowadzić USA i Niemcy.