Trudna miłość Lewisa Hamiltona z Mercedesem

Transferowy hit sezonu może się okazać porażką, bo Mercedes, nowy zespół Lewisa Hamiltona, nie dorasta do pięt McLarenowi

Publikacja: 09.02.2013 00:32

Lewis Hamilton

Lewis Hamilton

Foto: AFP

Mikołaj Sokół z Jerez

Nawet brytyjscy dziennikarze, znający Hamiltona praktycznie od dziecka, nie potrafią logicznie uzasadnić jego decyzji o przenosinach do Mercedesa. W ciągu trzech lat od wykupienia zespołu Rossa Brawna team spod znaku srebrnej gwiazdy wygrał tylko jeden wyścig i w mistrzostwach świata konstruktorów nigdy nie zajął wyższego miejsca niż czwarte.

Koncern ze Stuttgartu zbroi się zatem na potęgę i partiami zatrudnia inżynieryjne gwiazdy z bogatą przeszłością w innych ekipach. W świecie F1 żartuje się, że w Mercedesie jest więcej generałów niż żołnierzy, zwłaszcza po ściągnięciu byłego trzykrotnego mistrza świata Nikiego Laudy, który objął funkcję doradcy. Jak na razie jedynym sukcesem Austriaka jest namówienie Hamiltona do opuszczenia zespołu, w którym spędził całą swoja dotychczasową karierę w F1.

W przypadku Anglika transfer ten nie jest porównywalny ze zwykłą przeprowadzką – to wydarzenie na skalę zmiany rodziny. Mistrz świata z 2008 roku współpracę z McLarenem nawiązał już w wieku 13 lat, kiedy startował jeszcze w kartingu. Był starannie przygotowywany do debiutu w mistrzostwach świata i szybko stał się oczkiem w głowie, „złotym dzieckiem" swojej ekipy.

Zespół przymykał oczy na jego wybryki – zarówno na błędy na torze, jak i wygłupy poza nim. Zdarzało mu się mówić przed kamerami, że sędziowie traktują go surowo, bo „jest czarny". Wyjaśnił co prawda, że to cytat z brytyjskiego komika Sachy Barona Cohena, ale niesmak pozostał. Szefowie wybaczyli mu też opublikowanie na Twitterze wydruków telemetrycznych z sesji kwalifikacyjnej do zeszłorocznego Grand Prix Belgii – takie wykresy to miły upominek dla konkurencji, zawsze skorej do podglądania rywali.

Hamilton czuł się w McLarenie jak u pana Boga za piecem i jedyne, co mogło go frustrować, to osiągi samochodu. Tym trudniej zrozumieć decyzję o przejściu właśnie do Mercedesa. Zespołu, który na podstawie niedawnych osiągnięć można w najlepszym razie określić mianem solidnego teamu ze środka stawki. To fakt, że w sezonie 2012 Hamilton stracił przynajmniej dwie wygrane w wyniku defektów samochodu, a błędy ekipy pozbawiły go wielu punktów, ale trzeba pamiętać o tym, że nawet w najtrudniejszych chwilach zespół stał murem za swoim pupilkiem, tłumacząc go z potknięć i wpadek. W drugą stronę to już nie zadziałało i przy pierwszej nadarzającej się okazji Hamilton zmienił barwy.

Z napięciem oczekiwano na pierwsze testy w Jerez. Nastrój Hamiltona, który podczas zimowej przerwy miał okazję poznać zespół i przyjrzeć się projektowi samochodu na sezon 2013, mógł wiele zdradzić jeszcze przed rozpoczęciem jazd. Kierowca bez cienia uśmiechu na twarzy powtarzał, że potrzebna jest cierpliwość, że do nowego wyzwania w karierze podchodzi jak do maratonu, a nie jak do sprintu, że nie jest cudotwórcą i nie liczy od razu na zwycięstwa.

Pytanie brzmi, czy w ogóle tych zwycięstw się doczeka? Debiut tegorocznego samochodu Mercedesa nie wypadł okazale. Pierwszego dnia popsuła się elektryka i Nico Rosberg przejechał zaledwie 14 okrążeń, drugiego dnia nawaliły hamulce i Hamilton wypadł z toru, uszkadzając auto o barierę. Trzeciego i czwartego dnia było już lepiej: obaj pokonali po ponad 100 okrążeń, notując niezłe czasy. – Jest mniej więcej tak, jak się spodziewałem – oceniał Hamilton aktualną sytuację w swojej nowej ekipie. – Samochód nie ma dobrego docisku, ale w fabryce już nad tym pracują.

Powodzenie tych prac, nadzorowanych przez liczne tęgie głowy (gdzie kucharek sześć...), stoi oczywiście pod znakiem zapytania. Jedno jest pewne: będzie ciekawie, niezależnie od wyników osiąganych przez Mercedesa. Jeśli zaczną regularnie zwyciężać, zrobi się głośno o wyczuciu Hamiltona i nieodkrytym jak dotąd talencie do wyciągania zespołu z kłopotów. Jeśli ekipa pozostanie na zapleczu czołówki, obserwacja poczynań przyzwyczajonego do odnoszenia sukcesów kierowcy także będzie interesująca. Swój smak będzie miała również walka zespołowych partnerów: Nico Rosberg bez kompleksów rozprawiał się ze zmęczonym długą karierą Michaelem Schumacherem, ale w konfrontacji z Hamiltonem teoretycznie stoi na straconej pozycji. Tyle, że niektórzy nie dawali mu też większych szans w starciu z „Schumim"...

Nawet jeśli samochód nie będzie pozwalał na walkę o mistrzowski tytuł, Hamilton nie powinien czuć rozczarowania. Nie da się ukryć, że jednym z powodów, dla których zdecydował się na opuszczenie swojej rodziny w McLarenie, była wartość kontraktu. Dotychczasowy pracodawca nie był w stanie przebić oferty Mercedesa, sięgającej ponoć 20 milionów funtów za każdy sezon z trzyletniego kontraktu. Część mogła zostać wypłacona z góry: niedawno Hamilton zamienił roczną gażę na prywatny odrzutowiec, dzięki któremu zamierza pielęgnować związek z gwiazdą muzyki pop Nicole Scherzinger, która ze względu na obowiązki jurorki programu „X-Factor" musi przebywać w Los Angeles.

Wygląda na to, że w przypadku własnego życia zawodowego Hamilton wybrał właśnie ścieżkę gwiazdy, która stawia zbicie kapitału ponad sukcesy sportowe. Czas pokaże, czy po przejściu do Mercedesa będzie mógł połączyć jedno z drugim. Jeśli jego nowy team utrzyma swój dotychczasowy poziom, to były mistrz świata będzie musiał się pogodzić z przekroczeniem granicy pomiędzy kierowcą walczącym o mistrzowskie tytuły a zawodnikiem, który z gwiazdą ma wspólną tylko pensję. Przy okazji pewnie zatęskni za swoim dawnym zespołem.

Mikołaj Sokół z Jerez

Nawet brytyjscy dziennikarze, znający Hamiltona praktycznie od dziecka, nie potrafią logicznie uzasadnić jego decyzji o przenosinach do Mercedesa. W ciągu trzech lat od wykupienia zespołu Rossa Brawna team spod znaku srebrnej gwiazdy wygrał tylko jeden wyścig i w mistrzostwach świata konstruktorów nigdy nie zajął wyższego miejsca niż czwarte.

Pozostało 94% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca