Głosowanie nad planem naprawczym było nieważne, bo zebrani akcjonariusze mieli mniej niż 25 proc. głosów - podało Belvedere w komunikacie.
Nie udało się zebrać kworum, ponieważ po godzinie burzliwych obrad z sali wyszli drobni akcjonariusze reprezentujący w sumie ponad 20 proc. głosów. Na czele grupy sprzeciwiającej się planowi naprawczemu stoi Nicolas Miguet. Dołączył do niego także były znaczący udziałowiec i poprzedni szef Belvedere Jacques Rouvroy. To z nim obecny prezes Krzysztof Tryliński założył Belvedere na początku lat 90. XX wieku.
Zarząd zaprezentował dwa scenariusze spłaty zadłużenia. Pierwszy zakłada spłatę całości obligacji o zmiennym oprocentowaniu – są warte bez odsetek 375 mln euro – w akcjach nowej emisji. Drugi, że część kwoty uda się pokryć w gotówce ze sprzedaży aktywów. Oba oznaczają znaczne rozwodnienie kapitału, na co nie chcą chodzić się mali udziałowcy.
Krzysztof Tryliński nie kryje oburzenia postępowaniem Miguet'a i Rouvroy'a. Jego zdaniem przeciwnicy planu zachowują się nieodpowiedzialnie.
- Nie do zaakceptowania jest także to, jakich argumentów używają. Powiedzieli, że Francja nie jest, jak Polska, komunistycznym krajem i inaczej prowadzi się tutaj biznes. To obraźliwe słowa, za które zamierzam pozwać ich do sądu – dodaje.