Ile zawrobi Mariusz Grendowicz

Prezes spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe Mariusz Grendowicz ma zarabiać ok. 100 tys. zł miesięcznie, czyli ponad milion zł rocznie – dowiedziała się „Rz”.

Publikacja: 17.05.2013 00:43

Ile zawrobi Mariusz Grendowicz

Foto: Bloomberg

Z naszych informacji wynika, że pensja szefa powstającej spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe ma się mieścić w przedziale 80–120 tys. zł miesięcznie. Jak mówi nasz informator – bliżej dolnej granicy. Ma to być pensja podstawowa bez uwzględniania rocznych bonusów.

Dla porównania – Zbigniew Jagiełło, który kieruje bankiem PKO BP, w 2011 roku zarobił w sumie (z premiami) ok. 1,9 mln zł (ok. 150 tys. zł miesięcznie), w 2012 zaś – 2,4 mln zł. Grendowicz, który ma odpowiadać za realizację programu, który został uznany za strategiczny dla kraju, ma więc zarabiać mniej więcej tyle, ile prezesi firm energetycznych. Szef PGE Krzysztof Kilian zarobił w ubiegłym roku ok. 1,1 mln zł, prezes spółki Enea Maciej Owczarek (również ok. 1 mln zł), a była prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa (769 tys. zł).

W całej sprawie jest jednak jeden szczegół, który powoduje, że misja Grendowicza może jeszcze stanąć pod znakiem zapytania. Jak się bowiem okazuje, ciągle nie podpisał on jeszcze umowy. Nie może się ostatecznie porozumieć z resortem skarbu co do ostatecznych warunków. Zarówno on, jak i ministerstwo zaczynają zaś tracić cierpliwość. O co chodzi?

Były prezes BRE Banku został wybrany na stanowisko szefa spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe (to ona ma być operatorem programu Inwestycje Polskie) na początku marca. Spotyka się już z inwestorami, organizuje biuro i przygląda projektom, które mogą być realizowane w ramach programu, ale ze względu na brak kontraktu nie może otrzymać wynagrodzenia.

– Tak, to prawda. Od ponad dwóch miesięcy pracuję de facto za darmo –  potwierdza prezes PIR. Jak to możliwe, że szef tak poważnej firmy – wehikułu finansowego, który ma pomóc gospodarce rozruszać inwestycje infrastrukturalne i uruchomić partnerstwo publiczno-prywatne, nie otrzymuje pensji?

– Od ponad dwóch miesięcy próbujemy zapisać ustalone wcześniej warunki w umowie – stwierdza Grendowicz w rozmowie z „Rz".

Ministerstwo Skarbu wyjaśnia, że dopracowywane są ostatnie szczegóły formalne kontraktu. Jak się okazuje, jest z tym problem, mimo że warunki umowy zostały ustalone jeszcze przed powołaniem Grendowicza na stanowisko. Potwierdza to rzeczniczka ministerstwa Magdalena Kobos.

– Zasadnicze warunki, w tym  finansowe, były uzgodnione wcześniej – informuje.

Wszystko zostało spisane w specjalnym dokumencie, który zaakceptował ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Są one jednak na tyle szczegółowe, że jest kłopot z przełożeniem ustaleń na ostateczną umowę.

– Jest ciężko... – tak o negocjacjach kontraktu z Grendowiczem mówi wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Skarbu. W nieoficjalnej rozmowie przyznaje: resort od początku zakładał, że menedżer, który stanie na czele PIR, będzie musiał sporo zarabiać. – Jak wiadomo, program jest dla nas priorytetowy. Wiadomo, że jeśli ma się udać, to osoba za niego odpowiedzialna musi być najwyższej klasy fachowcem. Wiadomo też, że zarobki takich menedżerów odbiegają od przeciętnych, więc również byliśmy na to przygotowani. No, ale żeby aż tak... – mówi.

Mariusz Grendowicz miał wywołać konsternację swoimi oczekiwaniami, które pierwotnie znacznie odbiegały od warunków, na jakich są zatrudnieni pozostali prezesi publicznych spółek. Oczekiwać miał na przykład zwrotu kosztów reprezentacyjnych.

– To kompletna bzdura. Warunki, jakie ustaliliśmy, są na poziomie porównywalnym z zarobkami prezesów innych spółek Skarbu Państwa – mówi. Zapewnia, że nie domagał się nadzwyczajnych funduszy reprezentacyjnych. Informacje na temat rzekomych wygórowanych żądań traktuje zaś jako próbę wywarcia presji i zmuszenia go do zaakceptowania warunków, które odbiegają od tego, co zostało ustalone. – To jest ważny dla kraju program i Skarb Państwa nie jest instytucją komercyjną. Jeśli się ktoś decyduje na misję dla ojczyzny, to warto być bardziej pokornym – mówi nasz rozmówca.

W BRE obecny prezes PIR zarobił w 2010 roku około 6 mln zł.

Zarobki podążąją za rynkiem, ale go nie wyprzedzają

Podczas gdy Polska odchodzi od kominówki w państwowych spółkach, coraz więcej państw na Zachodzie wprowadza tu ograniczenia.  Firma  doradcza Hay Group, zwraca uwagę, że jeszcze 2–3 lata temu  Polska była jednym z nielicznych krajów, które ograniczały wysokość płac osób zarządzających w spółkach Skarbu Państwa. Jednak od 2 lat coraz więcej państw wprowadza taką praktykę. Np. w Hiszpanii roczna płaca podstawowa w państwowych spółkach jest ograniczona  do 105 tys. euro (zdecydowanie poniżej rynku), aczkolwiek jest jeszcze miejsce na premie. Francja wprowadziła ten limit na poziomie 450 tys.  euro rocznie i w rezultacie pensja prezesa energetycznego giganta EDF spadła o 70 proc. Jak podkreśla Norbert Matusiak z Hay Group, ograniczenia te są pochodną filozofii wynagradzania osób w biznesie powiązanym ze Skarbem Państwa i tego, jak wygląda aktualna praktyka w spółkach prywatnych. – Generalna zasada w krajach Europy Zachodniej jest taka, by wynagrodzenia „podążały za rynkiem, ale go nie wyprzedzały", co oznacza, iż ich wysokość nie powinna przekraczać mediany rynku ogólnego  np. mediana minus 20 proc. – tłumaczy Matusiak. Zbigniew Dudziński z Hay Group dodaje, że kluczową kwestią w przypadku wynagrodzenia osób zarządzających w spółkach powiązanych ze Skarbem Państwa jest staranne określenie ich relatywnej wartości ze względu na skalę podejmowanego ryzyka i zakres rzeczywistej odpowiedzialności za  wyniki. – W przypadku agencji rządowych z natury jest to istotnie ograniczone. Stąd kluczowa jest kwestia zrozumienia rzeczywistej roli, jej wycena i dopiero odniesienie do rynku wynagrodzeń – dodaje Dudziński. Co do benefitów, czyli pozapłacowych dodatków do wynagrodzenia, to w Polsce są one dużo mniej rozbudowane niż na Zachodzie – podkreśla Zbigniew Płaza, dyrektor zarządzający  specjalizującej się w rekrutacji menedżerów firmy Boyden. Zachodnie firmy oferują szefom pakiety emerytalne, ubezpieczeniowe, opłacają członkostwo w klubach golfowych, co jest zresztą traktowane jako wydatek reprezentacyjny. Menedżer (także w Polsce) może liczyć, że firma sfinansuje mu obiady i kolacje  z partnerami biznesowymi. Jeśli pracuje poza miejscem zamieszkania, firma często  pokrywa  koszt podróży do domu. —a.b.

Z naszych informacji wynika, że pensja szefa powstającej spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe ma się mieścić w przedziale 80–120 tys. zł miesięcznie. Jak mówi nasz informator – bliżej dolnej granicy. Ma to być pensja podstawowa bez uwzględniania rocznych bonusów.

Dla porównania – Zbigniew Jagiełło, który kieruje bankiem PKO BP, w 2011 roku zarobił w sumie (z premiami) ok. 1,9 mln zł (ok. 150 tys. zł miesięcznie), w 2012 zaś – 2,4 mln zł. Grendowicz, który ma odpowiadać za realizację programu, który został uznany za strategiczny dla kraju, ma więc zarabiać mniej więcej tyle, ile prezesi firm energetycznych. Szef PGE Krzysztof Kilian zarobił w ubiegłym roku ok. 1,1 mln zł, prezes spółki Enea Maciej Owczarek (również ok. 1 mln zł), a była prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa (769 tys. zł).

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Biznes
Aktywa oligarchów trafią do firm i osób w Unii poszkodowanych przez rosyjski reżim
Biznes
Rekordowe wydatki Kremla na propagandę za granicą. Czy Polska jest od niej wolna?
Biznes
Polskie firmy nadrabiają dystans w cyfryzacji
Biznes
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
Dlaczego Polacy boją się założenia firmy?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne