Rz: Polacy coraz częściej zamiast po parówki z niskiej półki sięgają po parówki z klasy premium. Czym się one od siebie różnią?
Jacek Spychalski:
Między parówkami jest olbrzymi rozrzut jakościowy: można je zrobić wyłącznie z mięsa, ale są też takie w ogóle bez mięsa, a i tak na opakowaniu widnieje napis „parówki". Bez mięsa, czyli np. z mięsa oddzielonego mechanicznie, co słusznie według Unii wcale mięsem nie jest. Takie parówki bez, albo prawie bez mięsa, to żywność wysoko przetworzona. Może nie są one bezpośrednio szkodliwe dla zdrowia, ale nie mają za wiele wartości odżywczych. Na parówkach łatwo oszukać, bo nie widać przecież, co w nich jest. Zatem parafrazując Bismarcka, ludzie naprawdę nie powinni widzieć dwóch rzeczy: jak się robi politykę i jak się robi tanie parówki.
To chyba problem generalnie żywności...
Tak, ale przemysł mięsny to najbardziej oszukańcza branża w całym przemyśle spożywczym. Na przykład przepisy mleczarskie są takie, że ser ma być robiony tylko z mleka. Jak ostatnio w Grudziądzu znaleziono w serze tłuszcz roślinny, to wybuchła afera. A do wędlin można sobie dorzucać różne cuda, bo przepisy na to pozwalają. I teraz mówi się, że polska wędlina jest najlepsza na świecie... Do tego czasem jedynym polskim składnikiem ?w tej wędlinie jest skrobia ziemniaczana, bo mięso kupuje się okazyjnie gdzieś na Zachodzie, a reszta jest z Chin.