- Obserwujemy, że duże tytuły, zwłaszcza te kierowane do młodej widowni, wspierane istotnymi budżetami promocyjnymi, radzą sobie najlepiej i notują dobre wyniki sprzedażowe. Z polskich tytułów mających premiery w 2025 jedynie dwa tytuły nieznacznie przekroczyły 1 milion widzów. To właśnie tutaj upatrujemy największego potencjału do wzrostu – komentuje także Oldrich Kubista, pytany o oczekiwania na drugie półrocze br.
Zdaniem Tomasza Jagiełły problem nie leży tylko w marketingu. – Widzimy różne oznaki osłabienia na rynku produkcji polskich filmów. Może ich powstawać mniej. Po pierwsze, filmy podrożały, po drugie Telewizja Polska w likwidacji wydaje na ten cel mniej, po trzecie widać zmianę zachowania największego dystrybutora – Kino Świat. My czekamy na pieniądze z PISF na dwa filmy – podaje Jagiełło. Chodzi o film „Szpiedzy” oraz film o Jacku Kuroniu.
Paweł Świst uważa, że problem jest szerszy. – Producenci, widząc, że kontynuacje znanych już filmów osiągają bardzo dobre wyniki frekwencyjne, pracują nad nowymi częściami znanych już produkcji. W naszym odczuciu takie filmy są potrzebne, natomiast widzowie i kina chcą czegoś więcej niż sequele i rebooty. Potrzebujemy świeżych, oryginalnych filmów, które zaskakują i angażują oraz innowacyjnych sposobów ich promocji. I nie dotyczy to tylko polskich produkcji, ale całej branży filmowej – uważa szef Multikina.
Polskie filmy na dużym ekranie. Kto pokona Kleksa?
Tak, czy inaczej, druga część „Kleksa” to najpopularniejszy polski film tego roku, jak do tej pory. Wśród 10 najpopularniejszych tytułów kinowych są jeszcze trzy inne krajowe produkcje: „100 dni do matury” (1,01 mln widzów), „Piep*zyć Mickiewicza 2” (0,66 mln) oraz „Dalej jazda!” (0,5 mln).