Pomagają i zarabiają na tym Białorusini. Kto jest winien, że sankcje nie działają? Dziury w przepisach i pobłażliwe traktowanie Białorusi.
Miało być inaczej, miała być blokada
W pierwszych miesiącach po rosyjskiej inwazji na Ukrainę wydawało się, że Rosja na dobre zostanie odcięta od europejskiej motoryzacji i skazana na produkcję własną, bądź chińską. Bo do unijnych i amerykańskich przyłączyli się także Japończycy. I rzeczywiście rynek rosyjski szybko jednak zaczął się zapełniać autami chińskimi, importowanymi i lokalnej produkcji.
Czytaj więcej
Airbus, Boeing i inni dostawcy części zamiennych do samolotów zapewniają, że od marca 2022 nie dostarczyły ani jednej sztuki. To może być prawda. Ale lotnicze komponenty i tak Rosjanie kupują.
Tymczasem na ulicach rosyjskich miast od kilkunastu miesięcy jeżdżą nowe modele Mercedesa, BMW, Audi czy Stellantisa w swoich najbardziej luksusowych wersjach. Przy tym te auta nie są produkowane w Rosji, bo zachodnie i dalekowschodnie koncerny opuściły ten kraj i wstrzymały eksport .
Teraz nagle okazuje się, że to Białorusini nagle zaczęli kupować najdroższe modele. A przecież Białoruś także jest także obłożona zachodnimi sankcjami po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku. Tyle, że nie tak restrykcyjnymi, jak te które duszą rosyjską gospodarkę. I, że motoryzacja jakoś się uchroniła. A Białoruś i Rosja łączy unia celna. „W tej sytuacji niemieccy i francuscy producenci samochodów lobbują w Brukseli, aby nie nakładać sankcji na eksport luksusowych aut na Białoruś” — czytamy w „Politico”.