Prezes Disneya ściera się z gubernatorem Florydy. „To odwet na firmie”

Bob Iger, szef Walt Disney Co oskarżył polityków z Florydy o odwet na firmie i zakwestionował to, że stan przygląda się inwestycjom korporacji w stanie.

Publikacja: 11.05.2023 13:56

Prezes Disneya ściera się z gubernatorem Florydy. „To odwet na firmie”

Foto: Bloomberg

Walt Disney Co od pewnego czasu jest w stanie otwartego konfliktu z władzami stanowymi Florydy i jej republikańskim gubernatorem, Ronem DeSantisem. Koncern skrytykował bowiem zmiany w przepisach, jakie wprowadził stan z inicjatywy DeSantisa, a które polegają na tym, że w szkołach zakazano rozmów z młodszymi dziećmi na temat seksualności i tożsamości płciowej.

W odpowiedzi na wystąpienia Disneya władze Florydy rozpoczęły krytykę koncernu za „uleganie ideologii woke” oraz zaczęły się przyglądać możliwości odebrania Disneyowi statusu specjalnej strefy obejmującej Disneyland i jego okolicę od ponad 50 lat. Koncern od lat inwestuje tam pieniądze, rozbudowując park rozrywki i zatrudniając ponad 75 tysięcy osób. Planuje też dalsze inwestycje – w skali nawet 17 mld dolarów w najbliższych dziesięciu latach.

Czytaj więcej

Zemsta gubernatora: Disneyland nie jest już państwem w państwie. Teraz rządzi nowy szeryf

- Działamy odpowiedzialnie, płacimy należne podatki, zatrudniamy tysiące ludzi. A tak przy okazji, płacimy im powyżej płacy minimalnej, znacznie powyżej płacy minimalnej ustalanej przez stan Floryda – mówił Bob Iger podczas cokwartalnego spotkania z inwestorami.

- Więc zakończę, zadając jedno pytanie: czy stan chce, byśmy więcej inwestowali, zatrudniali więcej ludzi i płacili więcej podatków, czy nie? – pytał Iger, w wypowiedzi cytowanej przez Reuters.

Bob Iger ma rację, mówiąc o tym, że Disney płaci pracownikom znacznie powyżej płacy minimalnej ustalonej przez Florydę. Zatrudnieni w parku rozrywki zarabiają bowiem obecnie minimum 18 dolarów za godzinę, podczas gdy płaca minimalna wynosi obecnie 11 dolarów (od września 2023 r. wzrośnie do 12). Jednak status specjalnej strefy gwarantuje koncernowi pewne zwolnienia z podatków oraz przerzucanie części kosztów na nią (np. zwolnionych od podatków obligacji, które pokryły koszt budowy węzła drogowego). Najważniejszą korzyścią dla Disney'a, wynikającą z istnienia specjalnej strefy (Reddy Creek) jest, jak zauważa gazeta "The New York Times", jednak kontrola nad planowaniem przestrzennym i infrastrukturą.

Czytaj więcej

DeSantis musi pokonać Disneya przed walką o Biały Dom

Ron DeSantis, urażony krytyką przeforsowanych przez siebie przepisów, rozpoczął w zamian proces odbierania Disneyowi statusu specjalnej strefy, która de facto - choć nie de iure - jest osobnym hrabstwem Reddy Creek. Odebranie Disneyowi wszystkich przywilejów okazało się jednak nieopłacalne, więc ostatecznie Floryda zagwarantowała sobie ostatnie słowo w sprawie inwestycji w strefie. Co otwiera możliwość nakładania na Disneya dodatkowych podatków i wywierania dodatkowego wpływu na firmę.

Gubernator Florydy, który ma też ambicje kandydowania na prezydenta USA z ramienia Partii Republikańskiej, uważa, że działania stanu wyrównują szanse i pozbawiają Disneya nieuczciwej przewagi. Disney z kolei kwestionuje takie stawianie sprawy, przypominając, że na terenie stanu jest blisko 2000 specjalnych stref podobnych do tej, w której położony jest park rozrywki. Bob Iger powiedział też, że Disney „został zmuszony” do złożenia pozwu w sądzie federalnym, by chronić swoje interesy biznesowe.

Walt Disney Co od pewnego czasu jest w stanie otwartego konfliktu z władzami stanowymi Florydy i jej republikańskim gubernatorem, Ronem DeSantisem. Koncern skrytykował bowiem zmiany w przepisach, jakie wprowadził stan z inicjatywy DeSantisa, a które polegają na tym, że w szkołach zakazano rozmów z młodszymi dziećmi na temat seksualności i tożsamości płciowej.

W odpowiedzi na wystąpienia Disneya władze Florydy rozpoczęły krytykę koncernu za „uleganie ideologii woke” oraz zaczęły się przyglądać możliwości odebrania Disneyowi statusu specjalnej strefy obejmującej Disneyland i jego okolicę od ponad 50 lat. Koncern od lat inwestuje tam pieniądze, rozbudowując park rozrywki i zatrudniając ponad 75 tysięcy osób. Planuje też dalsze inwestycje – w skali nawet 17 mld dolarów w najbliższych dziesięciu latach.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika