Dmitrij Rogozin, dyrektor generalny państwowej korporacji Roskosmos, wyjaśnił, że kwestia wznowienia przelotów z NASA do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) nie została jeszcze rozwiązana. Jesienią Roskosmos planuje wysłać statek na ISS przy użyciu krzyżowego schematu (cross-flyingu).
Według rosyjskiego urzędnika, inicjatywa cross-flyingu pochodzi od NASA, ponieważ Amerykanie nie chcą „stracić swoich umiejętności latania na rosyjskich statkach”. Rosyjski Sojuz MS będzie miał jednego amerykańskiego astronautę, a w zamian jeden Rosjanin zostanie zabrany na amerykański statek.
Pierwotnie planowano, że jedyna kobieta w rosyjskim korpusie kosmonautów, Anna Kikina, będzie pierwszą, która poleci na pokładzie statku Dragon firmy SpaceX Elona Muska. Ale wobec rosyjskiej napaści na Ukrainę, do tego nie dojdzie.
„Niektóre z naszych federalnych organów wykonawczych rozsądnie uważają, że podejmowanie decyzji w sprawie tych lotów jest teraz przedwczesne. To jedna strona sprawy. Druga strona sprawy jest taka, że, powiedzmy, jesteśmy pewni naszych statków… Na statku Muska zdarzają się duże kłopoty, w tym awaria systemu kanalizacyjnego… To jest system podtrzymywania życia. A jeśli takie niepowodzenia będą się utrzymywać, to na razie trudno nam podjąć decyzję o locie krzyżowym – wyjaśnił w rozmowie z Rossija 24 szef Roskosmosu.
Statek kosmiczny Starlink koncernu Boeing, Rogozin nazwał „awaryjnym”. „Przypadkowo wystartował udanie po raz pierwszy. Za drugim razem w ogóle nie był w stanie wystartować. To trwa już ponad dwa lata. Teraz spróbują go znów uruchomić. Ale na pewno nie postawimy na nim żadnego z naszych kosmonautów, nie możemy ryzykować ich życiem” - wyjaśnił.