Firmy te mogą odczuć spadek zaufania konsumentów w Stanach i na innych dużych rynkach, jeśli na rynkach finansowych dojdzie do zachwiania w czasie, gdy maleje wzrost sprzedaży samochodów w USA. Akcje tych firm traciły na giełdach nazajutrz po ogłoszeniu wyników wyborów — w Tokio Toyoty, Nissana i Hondy ponad 6 proc., w Paryżu Renaulta ponad 3 proc., we Frankfurcie VW, Daimlera i BMW ponad 2 proc., na Wall Street — Forda, GM i Fiata Chryslera ponad 3 proc. po otwarciu sesji.
Podczas kampanii Trump obiecywał zakwestionowanie traktatów handlowych, np. NAFTA z 1994 r., krytykował też firmy, np. Forda za przenoszenie produkcji do Meksyku i groził, że zmusi je do większego produkowania w kraju.
Rzecznika Forda, Christin Baker pospieszyła z zapewnieniem, że koncern będzie współpracować z prezydentem-elektem. General Motors też stwierdził, że zależy mu na opracowaniu z Trumpem polityki, która pozwoli amerykańskiemu przemysłowi zachować siłę i konkurencyjność. Federacja niemieckich producentów VDA obawia się z kolei nawrotu protekcjonizmu.
Bariery celne
Ekonomista z organizacji dostawców oryginalnych podzespołów OESA z Detroit, Charles Chesbrough twierdzi, że realizacja programu D. Trumpa zmusi amerykańskich konsumentów do płacenia więcej za pojazdy. — Ta polityka może zwiększyć o 5 tys. dolarów cenę małych samochodów pochodzących z Meksyku — wyliczył.
Tacy giganci jak General Motors, Ford, Caterpillar i wielu ich dostawców zainwestowali miliardy dolarów korzystając z traktatów handlowych z Meksykiem, Chinami i innymi krajami.