Taką obietnicę złożyli wczoraj wieczorem na spotkaniu z przedstawicielami powiatów minister zdrowia Ewa Kopacz oraz szef Narodowego Funduszu Zdrowia Jacek Paszkiewicz. Oznacza to, że szpitale dostaną przynajmniej tyle pieniędzy, ile w tym roku.
– To bardzo ważna deklaracja. Będziemy na bieżąco monitorować jej realizację – zapowiada Marek Wójcik, ekspert do spraw zdrowia w Związku Powiatów Polskich. Zgodnie z ustawą nakłady w danym roku nie mogą być niższe niż w poprzednim. Ale oddziały wojewódzkie NFZ w rozesłanych do szpitali umowach tej zasady nie przestrzegały.
Szpitale twierdzą, że kontrakty były średnio o 15 proc. niższe niż w tym roku. Stąd planowały masowe składanie pozwów do sądu przeciwko NFZ i odmawiały podpisania umów na leczenie pacjentów w 2010 r. Po wczorajszym spotkaniu przedstawiciele powiatów, którym podlega większość szpitali publicznych, zrezygnowali z planowanych akcji protestacyjnych.
Skąd NFZ weźmie pieniądze? Najwięcej – aż 2,5 mld zł – pochodzić będzie z tzw. rezerwy migracyjnej. To środki przeznaczone na zapłatę za świadczenia wykonywane na rzecz pacjentów z innych województw. – Rezerwa ta będzie teraz uruchamiana przez dyrektorów oddziałów NFZ, wyłącznie za zgodą prezesa Funduszu. Gwarantować to ma płynność przekazywania pieniędzy i wydatkowanie ich w pierwszej kolejności na szpitale – twierdzi Wójcik.
Pozostałe środki mają pochodzić z uwolnienia rezerwy ogólnej Funduszu i z oszczędności na dopłatach do leków m.in. dzięki zmianom na liście refundacyjnej.