Światowe agencje prześcigają się w obniżaniu prognoz dotyczących tegorocznej produkcji zbóż. Jednocześnie na giełdach trwa nieprzerwanie od początku lipca seria szybkich podwyżek notowań pszenicy. – Nie pamiętam, by kiedykolwiek sytuacja dotycząca rynku rolnego zmieniała się tak dynamicznie, do tego dochodzą niepewne wskaźniki makroekonomiczne. Dlatego trudno jest podawać obecnie jakiekolwiek prognozy dotyczące rynku żywności – mówi prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Międzynarodowa Rada ds. Zbóż w ostatnim raporcie obniżyła prognozę światowej produkcji zbóż o 23 mln ton do 1753 mln ton, FAO oczekuje mniejszych o 25 mln ton zbiorów pszenicy – mają one wynieść zaledwie 651 mln ton. Największe straty spodziewane są w Rosji, a także w Kazachstanie, na Ukrainie i w Kanadzie.
W Paryżu sierpniowe kontrakty osiągnęły najwyższy w swojej historii poziom. Za tonę pszenicy trzeba zapłacić 224 euro. Kontrakty terminowe na pszenicę w USA zdrożały od początku czerwca niemal dwukrotnie.
– Nawet jeśli FAO i amerykański departament rolnictwa jeszcze bardziej obniżą prognozy, to i tak obecna cena pszenicy nie jest uzasadniona – uważa Charles Robertson, główny ekonomista ING z Londynu.
ING ocenia, że sytuacja na rynku zbożowym odbije się poważnie na cenach żywności. Zboże używane jest nie tylko do produkcji mąki, makaronu czy chleba, ale przede wszystkim jako pasza dla zwierząt. Globalnie, z powodu wyższych notowań pszenicy, ceny żywności na świecie mogą wzrosnąć w ciągu najbliższych 12 miesięcy o ok. 10 proc. – ocenia ING. Zdaniem banku będzie to miało wpływ na inflację. W krajach rozwijających się wzrost inflacji może wynieść 2 – 5 pkt proc., bo żywność odpowiada za 20 – 50 proc. koszyka inflacyjnego. Choć w Polsce udział ten wynosi 24 proc., to, zdaniem Charlesa Robertsona, malejący popyt wewnętrzny będzie hamował zwyżki cen.