Tak wynika z danych Ministerstwa Pracy. Takiego też spadku pomocy spodziewają się szefowie powiatowych urzędów pracy w całym kraju. Dlatego mają nadzieję, że uda im się w tym roku zrealizować tyle samo unijnych projektów co w zeszłym. W ten sposób chcą zrekompensować ubytki pieniędzy na aktywną pomoc bezrobotnym z Funduszu Pracy. W zeszłym roku było to 7 mld zł, w tym jest ok. 3,2 mld zł.

– Szacujemy, że z pieniędzmi z Europejskiego Funduszu Społecznego będziemy mieli około 7 mln zł na aktywne działania, a w zeszłym były to prawie 22 mln zł – mówi Regina Chrzanowska, dyrektor krośnieńskiego Powiatowego Urzędu Pracy (woj. podkarpackie). Także inne powiatowe urzędy szacują, że będą mogły przeznaczać na aktywną pomoc jedną trzecią tego, co miały w zeszłym roku. – Powoli ruszają nasze programy – mówi Barbara Maciaszek, dyrektor Urzędu Pracy w Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie). Na aktywną pomoc bezrobotnym w zeszłym roku urząd wydał 11 mln zł, w tym szacuje, że będą to 4 mln zł. – Piszemy projekty programów specjalnych, mamy nadzieję na uzyskanie dodatkowych pieniędzy z rezerwy Ministerstwa Pracy – dodaje. Jak zauważa dyrektor Jerzy Bartnicki z Urzędu Pracy  w Kwidzynie (woj. pomorskie):  – Programy specjalne są tak w tym roku skonstruowane, że najlepiej, gdybyśmy wymyślili aktywną pomoc dla osób, które mają skończone 50 lat, są niepełnosprawne i mieszkają na wsi.

Ponieważ urzędy pracy dysponują mniejszymi kwotami, „zaostrzają się" kryteria współpracy z firmami. – Odrzucamy wnioski tych przedsiębiorców, którzy od kilku lat przyjmują kolejnych stażystów, ale żadnego z nich nie zatrzymali na stałe  – mówi dyrektor Chrzanowska.