Sklep jubilerskiej marki W.Kruk ruszył w Internecie. Skopiowane zostały produkty, zdjęcia, logo firmy, a nawet opis jej 171-letniej historii. – Ponieważ strona jest w chińskiej wersji językowej, uznaliśmy, że nie wpływa to szczególnie na naszą działalność w Polsce. Dlatego nie podejmowaliśmy kroków prawnych – mówi Grzegorz Pilch, prezes Vistula Group, do której należy firma jubilerska.
Chiny od dawna są światowym zagłębiem producentów podróbek. W fabrykach szyjących dla znanych luksusowych marek po oficjalnych godzinach pracy maszyny nie są wyłączane: produkują dalej, ale już na czarny rynek. To bardzo dochodowa działalność – zyski z handlu podróbkami na świecie są wyższe niż z handlu narkotykami.
Oszuści posuwają się jednak coraz dalej. W Chinach wykryto 22 fałszywe sklepy firmy Apple, znanej z takich produktów jak iPhone czy iPad. Podrobione było wszystko – od wystroju wnętrz przez uniformy sprzedawców po asortyment. W.Kruk z pierścionkami i bransoletkami działa na razie tylko w sieci.
Mimo wielokrotnych zapowiedzi władz w Pekinie, że będą bardziej zdecydowanie walczyć z problemem podróbek, zazwyczaj kończy się na deklaracjach. "Sklepy zostały wezwane do zaprzestania używania znaku firmy Apple, która oskarża je o nieuczciwą konkurencję i naruszenie praw do zarejestrowanego znaku" – podało chińskie Biuro ds. Przemysłu i Handlu. Jak donoszą internauci, placówki zostały zamknięte, ale po kilku dniach część znów zaczęła sprzedawać.
– To walka z wiatrakami. Chiny są zbyt dużym i ważnym rynkiem, aby ktokolwiek odważył się na bardzo zdecydowaną walkę i oskarżenie władz o nieskuteczność. To się im nie spodoba, a wtedy można stracić dużo więcej – mówi przedstawiciel jednej z marek sprzętu elektronicznego. Niedawno odkryto także skopiowany sklep Ikei. Firma, tak jak Apple, który ma w Chinach tylko cztery autoryzowane sklepy, zamieszania z podróbkami nie komentuje.