Zdaniem Komisji Europejskiej po powstaniu SES nie tylko samo latanie byłoby tańsze, ale mogłoby powstać 328 tys. miejsc pracy, zaś emisja dwutlenku węgla, której kosztami są już obciążone europejskie linie lotnicze zmniejszyłaby się o 50 mln ton rocznie. Zdecydowanie skróciłyby się opóźnienia przylotów i odlotów - średnio o połowę, zaś liczba odwołanych lotów spadłaby o 10 proc.
Miliardy do oszczędzenia
Wydawałoby się, że dla Europy pogrążonej w kryzysie te wszystkie wskaźniki są nie do odrzucenia. Nie mówiąc o tym, że według prognoz Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) prognozuje w tym roku straty finansowe dla linii europejskich w wysokości 1,2 mld dolarów. W 2013 ma to być więcej.
Niestety europejski ruch lotniczy pozostaje rozkawałkowany,podzielony na małe odcinki. W efekcie utrzymanie ruchu np w roku 2010 kosztowało 8,5 mld euro, a przestrzenią powietrzną zawiadywało 37 najróżniejszych organizacji,które nadzorowały łącznie 10 mln przelotów. Dodatkowe koszty pośrednie tego zarządzania sięgają 5,5 mld euro rocznie. W 2011 rozkawałkowanie przestrzeni powietrznej spowodowało opóźnienia europejskich przewoźników łącznie na 17,9 mln minut- w przeliczeniu oznacza to ok 34 dni odchylenia od rozkładu. Dla linii lotniczych oznaczało to dodatkowy koszt w wysokości 4 mld euro oraz 8,1 mln ton emisji CO2, dwa razy tyle, ile dzisiaj wynosi obciążenie z tytułu korzystania ze środowiska (ETS). Według wyliczeń Eurocontrol - organizacji zrzeszającej organizacje zajmujące się kontrolą lotów ( w Polsce jest to Polska Agencja Żeglugi Powietrznej- PAŻP)
W 27 krajach UE zatrudnionych jest dzisiaj 58 tysięcy osób, z których niespełna 17 tys., to kontrolerzy lotów. Eurocontrol szacuje,że wydatki europejskich przewoźników na opłaty przelotowe oraz za wydłużenie tras, to przynajmniej 3 mld euro rocznie więcej, niż wynoszą rachunki linii w Azji i Ameryce. Przy tym w USA,gdzie ruch lotniczy ma podobne natężenie do europejskiego, ale US federal Aviation Administration szacuje,że bez kłopotu można oszczędzić w ciągu 8 lat ok 23 mld dolarów jeśli tylko wprowadzi się planowaną reformę NextGen. Z kolei IATA wyliczyło,że wprowadzenie SES pozwoliłoby przewoźnikom oszczędzić 5,5 mld euro na rachunkach za paliwo. Dzisiaj opłaty za przeloty wynoszą 12 proc. wszystkich wydatków przewoźników w Europie.
Unijny komisarz ds transportu wiceprezes KE,Siim Kallas publicznie wymienił kilka dni temu Francję i Niemcy, jako kraje, które najbardziej uparcie opierają się wprowadzeniu zmian. Podkreślił,że stworzenie SES jest dla niego priorytetem o momentu,kiedy w roku 2010 objął to stanowisko. Opór krajów członkowskich jest także krytykowany w Parlamencie Europejskim.Teraz jednak oczekuje się,że Komisja Europejska wywrze nacisk na kraje członkowskie,wręcz zagrozi sankcjami za krajom,które nie wprowadzają zmian zgodnie z kalendarzem.
Europejskie linie lotnicze ze swojej strony naciskają na władze. teraz jednak jako kolejny termin wprowadzenia pakietu zmian tzw SES II podaje się 2013 rok.Ale mało kto już dziś wierzy, że tym razem się uda, a w Europie polecimy szybciej i taniej.