Co roku otwiera się kilka tysięcy nowych sklepów z używaną odzieżą. Popularne szmateksy nie narzekają na brak klientów. – W dzień dostawy przed sklepem na otwarcie czeka kolejka. Widać też zmianę, jeśli chodzi o klientów: nie są to głównie ludzie biedni, tylko masa studentów czy przedstawiciele klasy średniej – mówi pan Adam, właściciel lumpeksu na warszawskiej Pradze- -Południe.
– Polacy kochają te sklepy. Przyczyniła się do tego moda, ale głównie spowolnienie gospodarcze – wskazuje Tomasz Starzyk z Bisnode Polska. Według danych tej wywiadowni w Polsce działa już 21 tys. takich sklepów. A na całym rynku wtórnym tekstyliów (skup, zbiórki, import i eksport) – aż 1,5 tys. firm. Z badania TNS OBOP wynika, że używane ubrania kupuje regularnie 42 proc. Polaków, 13 proc. robi to sporadycznie. Ale dla wielu konsumentów wciąż problemem jest wizyta w tego typu sklepie, gdzie spodziewają się bałaganu i nieciekawego towarzystwa.
Dlatego istne oblężenie przeżywają także internetowe serwisy ogłoszeniowe. Na przykład Tablica.pl podaje, że w 2012 r. jej użytkownicy zamieścili ponad 10 mln ofert sprzedaży towarów z drugiej ręki. Najpopularniejszą kategorią jest oczywiście motoryzacja, ale kolejne pozycje zajmują ubrania oraz artykuły dla dzieci.
– Potrzeba pozbywania się nieużywanych rzeczy jest u Polaków silna. Tu też daje o sobie znać żyłka handlowca, bo korzystając z e-serwisów, część z tych przedmiotów udaje im się spieniężyć – mówi Przemysław Klemczak z serwisu Tablica.pl.
Z kolei serwis Allegro podaje, że ok. 50 proc. wystawianych ofert pochodzi od osób fizycznych i często są to przedmioty z drugiej ręki.