Federalny urząd lotnictwa FAA polecił sprawdzić takie nadajniki w samolotach wyprodukowanych przez Boeinga, McDonnella Douglasa, Airbusa, Lockheeda Martina, ATR i Dassault Aviation. Wcześniej nakazywał sprawdzenie ich tylko w B787 Dreamliner.
Najnowsza decyzja FAA zaczęła obowiązywać od 18 września i dotyczy 3832 nadajników Honeywella zainstalowanych w samolotach. FAA zaleciła użytkownikom samolotów, by zwracali uwagę na ewentualne uszkodzenia czarnej pokrywy ochronnej nadajnika, okablowania baterii i izolacji, przewodów wychodzących z niej, pokrywy baterii i samego nadajnika.
Linie lotnicze otrzymały 120 dni na inspekcje i usunięcie stwierdzonych usterek. Tak długi czas dany im przez FAA ma zapobiec zakłóceniom w działalności przewoźników.
Brytyjscy specjaliści prowadzący postępowanie wyjaśniające stwierdzili, że nadajnik Honeywella był prawdopodobnym źródłem pożaru na pokładzie B787 Ethiopian Airlines parkującego na lotnisku Heathrow i zalecili wyłączenie go. W Wielkiej Brytanii trwa nadał to śledztwo.
W lipcu Boeing zwrócił się do linii lotniczych o skontrolowanie nadajników w samolotach swej produkcji, w poszukiwaniu usterek, które mogłyby doprowadzić do zwarcia w instalacji elektrycznej i pożaru. Nadajniki te działają na baterie litowo-manganowe.