Obietnica taka padła podczas oficjalnej premiery w Sewilli wielozadaniowego samolotu transportowego, na który zdaniem Francji będzie duży popyt. — Jesteśmy świadomi, że nasi klienci mają trudności finansowe, jesteśmy im wdzięczni za niezmienne przywiązanie do A400M — oświadczył prezes EADS, firmy matki Airbusa, Tom Enders. — Będziemy nadal pracować z naszymi klientami na znajdowaniem rozwiązań możliwych doi przyjęcia przez obie strony, dla zapewnienia sukcesu w przyszłości naszego wspaniałego samolotu — dodał nie wchodząc w szczegóły.
Po 30 latach prac projektowych pierwsze 70 samolotów do transportu żołnierzy i sprzętu wojskowego zamówione wspólnie przez Niemcy, Francję, W. Brytanię, Belgię, Luksemburg i Turcję jest pierwszym krokiem ku samowystarczalności Europy w transporcie wojskowym.
W obecności następcy hiszpańskiego tronu, księcia Filipa, polityków i dostojników wojskowych z krajów, które kupiły te samoloty, wytoczono z montowni pod Sewillą pierwszy egzemplarz maszyny o napędzie turbośmigłowym. Airbus zaczął kampanię zmierzającą do zapewnienia eksportu 300-400 takich samolotów w ciągu 30 lat, oprócz już zamówionych 170. Malezja z liczbą 4 sztuk jest dotąd jedynym rynkiem eksportowym.
- Nie mogę podać żadnych liczb, ale istnieje ogromna możliwość eksportu, bo doszło do synchronizacji wiatrów politycznych i przemysłowych — powiedział dziennikarzom francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian.
Groźba reeksportu
Airbus niepokoi się jednak, że największy w Europie wspólny projekt w zakresie obronności może być ostatnim na wiele lat z powodu cięć w budżetach i rozbieżności co do polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Jest także z niepokojony planami niektórych europejskich klientów odsprzedania części swych A400M poza region, co wpłynęłoby na jego plany zwiększenia eksportu.