Pisaliśmy już o dzieciństwie Chopina, czas przyjrzeć się okresowi młodzieńczemu kompozytora. Jako trzynastolatek we wrześniu 1823 roku wstąpił do IV klasy Liceum Warszawskiego (wcześniejsze etapy edukacji odbył w domu). Czas nauki był bardzo intensywny. Zajęcia w liceum trwały od godziny 8.00 do 18.00, przy czym wciąż były to wyłącznie przedmioty ogólnokształcące. Na muzykę chłopak musiał znajdować czas wieczorami. Fryderyk miał w liceum lekcje łaciny, greki, niemieckiego, rosyjskiego, polskiego, literatury, geografii, historii, fizyki, chemii, matematyki, religii a także śpiewu i rysunków. Był pilnym uczniem, choć nie wszystkie przedmioty interesowały go w podobnym stopniu. Najbardziej pochłaniała go historia, literatura i oczywiście muzyka.

Czytaj więcej

Warszawskie dzieciństwo Chopina

Od Żywnego do Elsnera

Gry na fortepianie uczył Chopina prywatnie Wojciech Żywny, z pochodzenia Czech. Był jedynym nauczycielem fortepianu Fryderyka, udzielał mu lekcji w latach 1816-1821. Chopin już jako mały chłopiec miał na swoim koncie znaczące sukcesy muzyczne. Zaliczano go do grona cudownych dzieci. Dawał koncerty publiczne, występował w salonach arystokracji, grywał również w Belwederze dla księcia Konstantego. Od najmłodszych lat komponował, niektóre jego wczesne utwory zostały nawet wydane. 

Gdy zakończył pracę z Żywnym, uczył się muzyki u Józefa Elsnera, pedagoga, kompozytora, organizatora ówczesnego życia muzycznego. Po liceum, w 2026 roku, Fryderyk rozpoczął już oficjalnie studia w Szkole Głównej Muzyki pod kierunkiem Elsnera. Ukończył tam trzyletni kurs, który obejmował zajęcia z kontrapunktu, teorii muzyki i samej praktyki kompozytorskiej. Nigdy nie podjął studiów związanych z nauką gry na fortepianie. - Wykazał się ponadprzeciętnym talentem. Jego zdolności pianistyczne były na tyle rozwinięte, że nie zdecydował się na dalszą naukę praktyczną – mówiła w podcaście Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Ewa Bogula-Gniazdowska z działu ds. nauki i wydawnictw NIFC. 

Doszedł do mistrzostwa, nie poświęcając grze nadzwyczaj dużo czasu. Potwierdzeniem tego są słowa ojca kompozytora zawarte w liście do Fryderyka z 27 listopada 1831 roku: „Wiesz, że zrobiłem wszystko, co ode mnie zależało, by sekundować Twoim zdolnościom i rozwijać Twój talent, że w niczym Ci się nie sprzeciwiałem; wiesz także, że mało czasu poświęcałeś technice gry i że umysł Twój więcej pracował niż palce. Podczas gdy inni spędzali całe dni nad klawiaturą, Tobie rzadko kiedy cała godzina zeszła na wykonywaniu cudzych utworów”. Wojciech Żywny po pięciu latach pracy z Fryderykiem uznał, że niczego więcej nie jest już go w stanie nauczyć. Także Elsner poznał się szybko na talencie młodego pianisty. Gdy w lipcu 1829 roku Chopin kończył Szkołę Główną Muzyki, profesor wystawił mu opinię: „Szopen Friderik – szczególna zdolność, geniusz muzyczny”. Również koledzy po fachu doceniali twórczość Chopina. W 1831 roku, w entuzjastycznej recenzji Wariacji B-dur op. 2 opublikowanej w „Allgemeine Musikalische Zeitung”, Robert Schumann napisał słynne słowa: „panowie, czapki z głów, oto geniusz!”.

Czytaj więcej

Żelazowa Wola – żywy pomnik Chopina

Życie towarzyskie w rozkwicie

Ale nie samą muzyką żył w tym czasie Fryderyk. Lata młodzieńcze spędzone w Warszawie zaowocowały również przyjaźniami, które przetrwały długie lata a także pierwszymi zauroczeniami. Przyjaźń połączyła Fryderyka z Alexandrine de Moriolles (1801-1842), nazywaną przez Fryderyka w listach „Moriolką” lub „Mariolką”. Była ona córką guwernera syna wielkiego księcia Konstantego. Fryderyk poznał ją podczas wizyt Chopina u księcia, połączyła ich wzajemna sympatia. 

W 2029 roku sercem Fryderyka zawładnęła śpiewaczka Konstancja Gładkowska. Była rówieśnicą Chopina, kształciła się wokalnie w warszawskim konserwatorium. Młodzi spotkali się wiosną 1829 roku podczas koncertu solistek szkoły. Kobieta zrobiła na Fryderyku ogromne wrażenie. I nie chodziło tu wyłącznie o jej zdolności wokalne. Chopin z myślą o niej tworzył drugą część Koncertu fortepianowego f-moll (Larghetto). Trudno powiedzieć, czy uczucie było odwzajemnione. Na koncercie poprzedzającym wyjazd Chopina z Warszawy w 1830 roku zaśpiewała jedną z arii Rossiniego, wpisała też do jego pamiętnika wiersz: „Ażeby wieniec sławy w niezwiędły zamienić, Rzucasz lubych przyjaciół i rodzinę drogą; Mogą Cię obcy lepiej nagrodzić, ocenić, Lecz od nas kochać mocniej pewno Cię nie mogą”. Po tym, jak Chopin opuścił Polskę, korespondowali tylko przez rok. 

Ale warszawska młodość to również czas prawdziwych męskich przyjaźni - z Julianem Fontaną, który był jednym z jego najbliższych przyjaciół w okresie paryskim, z lekarzem Janem Matuszyńskim, który później mieszkał z Chopinem w Paryżu, pomagając mu w kwestiach zdrowotnych, z Józefem Nowakowskim, który odwiedzał kompozytora w stolicy Francji, ale też z Tytusem Woyciechowskim czy Janem Białobłockim.

Fryderyk Chopin mieszkał w Warszawie m.in. w lewej oficynie pałacu Czapskich przy Krakowskim Przedmi

Fryderyk Chopin mieszkał w Warszawie m.in. w lewej oficynie pałacu Czapskich przy Krakowskim Przedmieściu, nazywanym wówczas pałacem Krasińskich

Foto: Adrian Grycuk /wikipedia comoss

Wyjazd  

Warszawa czasów Chopina, jak pisała Halina Goldberg w książce „O muzyce w Warszawie Chopina”, była tętniącym życiem europejskim miastem, z operą i kilkoma mniejszymi teatrami, z nowoczesnym konserwatorium, towarzystwami organizującymi koncerty i ożywionym życiem salonowym. Działały tu muzyczne drukarnie i księgarnie, pracowało wielu budowniczych instrumentów, a przez krótki czas wychodził nawet tygodnik o tematyce muzycznej. „Ów okres kulturalnego ożywienia w polskiej stolicy pokrywa się w czasie z pobytem w niej Chopina – od niemowlęctwa w 1810 roku do ostatecznego wyjazdu z ojczyzny w roku 1830. W wyniku zadziwiającego splotu okoliczności politycznych, ekonomicznych, społecznych i kulturalnych powstało tu dynamiczne środowisko, które stworzyło doskonały grunt do rozwoju młodego geniusza. Gdyby Chopin urodził się o dekadę wcześniej lub później, stolica, zrujnowana działaniami wojennymi i pozbawiona instytucji kulturalnych, nie mogłaby służyć wsparciem jego talentowi. Młody kompozytor byłby zmuszony szukać edukacji muzycznej za granicą i tym samym zostałby pozbawiony specyficznie polskiego doświadczenia, tak istotnego dla jego stylu muzycznego” – podkreśla autorka.

Ostatecznie Chopin i tak zdecydował się wyruszyć w podróż, by rozwijać swój talent, nawiązać kontakt z innymi artystami i zaistnieć na szerszą skalę za granicą. Był już jednak ukształtowany przez doświadczenia warszawskie. Ostatnim dniem spędzonym przez Fryderyka w Warszawie był 2 listopada 1830 roku. Po południu nadał bagaż w urzędzie Poczty Saskiej przy Krakowskim Przedmieściu, a następnie wyruszył dorożką w kierunku rogatek wolskich, gdzie miał przesiąść się do dyliżansu. Przyjaciele i znajomi zorganizowali mu serdeczne pożegnanie w oberży rogatkowej na Woli. Byli tam obecni również profesorowie. Józef Elsner skomponował nawet kantatę do tekstu Ludwika Adama Dmuszewskiego zaczynającego się od słów: „Zrodzony w polskiej krainie”. 

Czytaj więcej

Prawdziwe i zmyślone miłości Chopina

Chopin odkładał podróż targany niepewnością. Być może przeczuwał, że wyjazd będzie ostatecznym pożegnaniem. Nie wiedzieć czemu snuł wizje śmierci na obczyźnie, obawiał się, że opuszcza bliskich na zawsze. Towarzyszyły mu lęk i poczucie grozy. Ponure myśli okazały się prorocze, w istocie nigdy nie wrócił już do rodzinnego miasta.  I tak 2 listopada dwudziestoletni pianista i kompozytor pożegnał się na zawsze z idylliczną krainą dzieciństwa i młodości. Ta jednak na zawsze pozostała w jego sercu, co znalazło ujście w późniejszej twórczości.