Chopinowie opuścili Żelazową Wolę, gdy Fryderyk miał pół roku. Mikołaj, ojciec Chopina, otrzymał w tym czasie posadę nauczyciela języka francuskiego w Liceum Warszawskim. Mieszkali pod kilkoma adresami – przy Krakowskim Przedmieściu (nad dzisiejszą księgarnią Bolesława Prusa), później na kilka lat przenieśli się do Pałacu Saskiego, następnie do oficyny Pałacu Kazimierzowskiego i do Pałacu Krasińskich na terenie dzisiejszej Akademii Sztuk Pięknych.

Fryderyk wychowywał się z trójką rodzeństwa, ze starszą siostrą Ludwiką i młodszymi – Izabelą i Emilią. Ta ostatnia zmarła w wieku 14 lat na gruźlicę. Chopin również był kruchego zdrowia – miał problemy żołądkowe, nie tolerował tłustych posiłków, tracił na wadze. Do tego dochodziły przewlekłe infekcje górnych dróg oddechowych. Ostatecznie i u niego zdiagnozowano gruźlicę. Nic dziwnego, że rodzice bardzo martwili się o jedynego syna. Śmierć Emilii z pewnością spotęgowała strach o zdrowie Fryderyka. Ten tymczasem, poza tym, że drobny i słabszy fizycznie, był wulkanem energii, miał poczucie humoru, dokazywał na równi z rówieśnikami. To spędzało sen z powiek zwłaszcza matce chłopca, Justynie.

Fryderyk był duszą towarzystwa już w dzieciństwie i zostało mu to do lat dojrzałych. Miał zdolności aktorskie i wyjątkowy zmysł obserwacji. Naśladował mimikę, sposób poruszania się, mówienia postaci, które „odgrywał” w towarzyskich zabawach. Doskonale rysował, spod jego ręki wychodziły świetne karykatury. Zdradzał talent literacki. Miał poczucie humoru i ogromny dystans do samego siebie. Wszystko to sprawiało, że ludzie do niego lgnęli.

Czytaj więcej

Warszawskie powroty i debiuty z Chopinem

Przyjaźnie na całe życie

Mikołaj Chopin, ojciec Fryderyka, już rok po przeprowadzce zaczął prowadzić pensję dla chłopców. Wśród cieszących się uznaniem społecznym profesorów Liceum Warszawskiego było to popularne zajęcie. Pensja Chopinów miała bardzo dobrą renomę. Ustawiały się kolejki chętnych, by ulokować właśnie w tym miejscu swoje pociechy. Justyna, matka Chopina, dokładała starań, by chłopcy byli odpowiednio zaopiekowani, zdrowo się odżywiali i dobrze czuli się w nowym miejscu. Z kolei Mikołaj dbał o to, by zapewnić młodzieży jak najlepszych nauczycieli. Mówiło się tu po francusku, ale ze względów wyłącznie edukacyjnych. Dom był bowiem, jeśli chodzi o wychowanie, prawdziwie polski. Element patriotyczny stał się nieodłączną częścią tutejszej edukacji.

Chopin przyjaźnił się z chłopcami, którzy przebywali na pensji. Z niektórymi – do końca życia, jak choćby z Tytusem Wojciechowskim. Zaprzyjaźnił się też m.in. z Dominikiem Dziewanowskim, którego rodzice mieli majątek w Szafarni, na pograniczu Mazowsza i Kujaw. Spędził tam dwukrotnie wakacje. W Szafarni zetknął się z folklorem. Relacje z pobytów letnich w majątku Dziewanowskich są bogate i obfitują w szczegóły za sprawą specyficznej korespondencji, jaką czternastoletni Fryderyk prowadził z rodzicami. Listy przybrały postać Kuriera Szafarskiego, wzorowanego na Kurierze Warszawskim. Fryderyk opisywał w formie żartobliwych artykułów i wzmianek życie codzienne w majątku rodziny przyjaciela, w tym sceny wiejskie, zabawne sytuacje z udziałem zwierząt, ale też te, w których uczestniczył on sam. Wykazywał się przy tym dużym dystansem do samego siebie.

Dom Chopinów był przepełniony ciepłem i miłością. Rodzina spędzała wspólnie dużo czasu, oddając się salonowym rozrywkom. Chopinowie urządzali zabawy teatralne. Spektakle wystawiane przez dzieci były między innymi częścią obchodów imienin domowników. Zajmowano się też muzyką. Ojciec grał na flecie i skrzypcach, matka i dzieci – na fortepianie, muzyczne wieczory były więc na porządku dziennym. Jednocześnie był oazą mieszczańskiego ładu, porządku i obyczajności. Panowały tu ściśle określone zasady, ceniono pracowitość i obowiązkowość.

Wszechstronny rozwój

Muzyką Fryderyk zajmował się od najmłodszych lat. Jego nauczycielem był Wojciech Żywny, Czech, który uczył na pensji Chopinów muzyki i gry na fortepianie. Był doświadczonym pedagogiem, Chopin zawdzięczał mu gruntowne podstawy techniczne i zaznajomienie z literaturą fortepianową. Żywny rozkochał Fryderyka m.in. w Mozarcie i – przede wszystkim – w Bachu. Po sześciu latach pracy z Fryderykiem uznał z pokorą, że niczego więcej nie jest w stanie go nauczyć.

Tak, Chopin był cudownym dzieckiem. Jako ośmiolatek zagrał publiczny koncert w Towarzystwie Dobroczynności, a nie był to jego pierwszy publiczny występ. Przed ukończeniem siódmego roku życia komponował już krótkie utwory. Przychodziło mu to z łatwością „Technika gry zabrała Ci bardzo niewiele czasu (…). Twoje palce mniej się natrudziły niż umysł” – pisał po latach Mikołaj Chopin w liście do syna. I dodawał: „Podczas gdy inni trawili całe dni przebierając palcami po klawiaturze, Ty (…) rzadko spędzałeś przy niej godzinę”.

Przypomina o tym tablica na fasadzie budynku

Przypomina o tym tablica na fasadzie budynku

Rodzice dbali o to, by Fryderyk zdobywał też wiedzę ogólną, kładli duży nacisk na edukację. Zanim trafił do Konserwatorium Muzycznego, uczęszczał do Liceum Warszawskiego. Spełniał oczekiwania Justyny i Mikołaja – był pilnym uczniem, miał wysokie noty. Nie tylko w przedmiotach muzycznych. To później procentowało – Chopin jako dorosły już młodzieniec podbijał paryskie salony z łatwością nawiązując kontakty z francuską arystokracją.

Chopina doceniały osobistości tamtych czasów. Otrzymał na przykład za swoją grę złoty zegarek z dedykacją od Angeliki Catalani, wielkiej śpiewaczki, uznanej gwiazdy, która odwiedziła Warszawę w 1820 roku. Fryderyk miał wówczas 10 lat. Po innym publicznym koncercie, z 1825 roku, został obdarowany brylantowym pierścieniem przez cara Aleksandra. Tego rodzaju prezenty były wyrazem uznania. Jednak rodzice Chopina nigdy nie traktowali występów syna jako okazji do pozyskania pieniędzy. Chłopak grywał zazwyczaj na koncertach dobroczynnych albo na wieczorkach w domach arystokracji, niezarobkowo.

Fryderyk miał szczęśliwe dzieciństwo. Mimo kruchego zdrowia funkcjonował jak każde inne dziecko – bawił się, dokazywał, cieszył się życiem. Talent i sukcesy nie zabiły w nim wrażliwości, co było zasługą rodziców, którzy w bardzo świadomy i mądry sposób pokierowali karierą syna. Warszawskie dzieciństwo było doskonałym wstępem do dalszej kariery wybitnego pianisty i kompozytora.