Nazwa GoPro zwłaszcza dla miłośników sportów (nie tylko ekstremalnych) to prawdziwy symbol. Kluczem do jej sukcesu jest głównie odporność na wstrząsy, które nie wpływają na jakość rejestrowanego obrazu. Kamery mogą być zatapiane, uderzane o ziemię, dlatego są idealne dla rejestrowania wyczynów sportowych – także z racji niewielkich rozmiarów, umożliwiających montaż na kaskach, ale również na paskach na nadgarstkach.
Firma już w lutym informowała o planach giełdowych, ale teraz pojawia się znacznie więcej szczegółów.
GoPro z oferty chce pozyskać 100 mln dol. Spółka miała w 2013 r. 985 mln dol. przychodów, które w ujęciu rocznym wzrosły 87 proc. Tylko w tym roku sprzedała 3,85 mln sztuk kamer, 66 proc. więcej niż rok wcześniej.
Doskonale także na nich zarabia – zysk netto w 2013 r. wyniósł 61 mln dol. wobec 32 mln dol. rok wcześniej. Pierwszy kwartał 2014 r. wygląda nieco gorzej – zysk spadł do 11 mln dol, zaś przychody o 7 proc. do 255 mln dol.
Twórcą i głównym udziałowcem firmy jest obecnie 38-letni Nicholas Woodman. Aby uruchomić GoPro zainwestował wszystkie oszczędności. Obecnie ma 48,8 proc. akcji spółki, a jego ojciec 6,4 proc. Nicholas Woodman zadebiutował już na liście miliarderów Forbes – jego majątek wyceniany jest w sumie na 1,2 mld dol. Jednym z inwestorów GoPro jest także cieszący się nie najlepszą opinią tajwański FoxConn, znany jako podwykonawca czołowych producentów elektroniki z Apple na czele.