Wystarczy przypomnieć, że spółka Inglot z Przemyśla zawojowała już swoimi kosmetykami m.in. Stany Zjednoczone, a rzeszowski producent światłowodów Fibrain dotarł ze swymi produktami nawet na Curacao – wyspę na Karaibach. – Jeden z naszych sklepów w USA działa na Broadwayu w Nowym Jorku, ale nasze drogerie mamy też w Miami, Los Angeles i Las Vegas – przypomniał Zbigniew Niziński, prezes firmy Inglot, podczas ceremonii wręczenia nagród najlepszym podkarpackim eksporterom w konkursie Regionalne Orły Eksportu organizowanym przez „Rzeczpospolitą". A przecież Inglot eksportuje do kilkudziesięciu krajów na różnych kontynentach, by wymienić tylko Oman, Wybrzeże Kości Słoniowej czy Nową Kaledonię.
Inglot to eksportowy potentat, ale inni nie zostają w tyle. Drugi z wielkich tuzów podkarpackiego eksportu – rzeszowskie Asseco Poland – sprzedaje oprogramowanie do kilkudziesięciu państw świata. Podobnie jest z meblową Grupą Nowy Styl z Krosna i innymi, mniejszymi eksporterami. Mało kto wie, że PPH Cerkamed ze Stalowej Woli swe materiały stomatologiczne wysyła do kilkudziesięciu państw, skutecznie konkurując np. z firmami amerykańskimi. – Z Amerykanami ostro rywalizujemy, ale to nasze produkty są lepsze, innowacyjne i tańsze – mówił Wojciech Pawłowski, właściciel firmy. Jak zdradził, teraz chce zawojować Australię. – Jeśli ktoś myśli o eksporcie, to radzę do jego realizacji przystąpić jak najszybciej. To długotrwały proces. Nam wejście np. na rynek japoński zajęło kilka lat – tłumaczył właściciel Cerkamedu, który na rynku stomatologicznym działa od 1993 r.
Do ekspansji zagranicznej zachęcali też podkarpackie firmy eksperci z ministerstw oraz firm doradczych, które uczestniczą w Programie Rozwoju Eksportu. – Obecne sukcesy cieszą, ale potencjał eksportowy polskich przedsiębiorstw jest wciąż ogromny. Tylko 5 proc. rodzimych firm eksportuje – mówił Jacek Piłatkowski z Departamentu Wspierania Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Ministerstwie Rozwoju. Co więcej, jak przypomniał, 80 proc. polskiego eksportu trafia do Europy Zachodniej.
Wiele mówiono o kontynencie afrykańskim, który z ponad miliardem mieszkańców jest rynkiem nieznacznie tylko spenetrowanym przez polskie firmy. I na razie nie wydaje się, aby miało się to zmienić, także za sprawą najlepszych eksporterów z Podkarpacia. Tylko 8 proc. z nich wskazało na Afrykę jako kierunek swej potencjalnej pozaeuropejskiej ekspansji.
Eksperci próbowali odpowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Jak zgodnie wskazywali Ewa Kwiecień, dyrektor sprzedaży w krakowskim biurze terenowym Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych, i Robert Kremser, dyrektor rozwoju biznesu w wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska, wynika to przede wszystkim z wysokiej kultury prowadzenia biznesu na zachodzie Europy i wciąż niskiej w Afryce. – W Europie Zachodniej normą jest, że przedsiębiorcy pokazują kontrahentom zagranicznym swe dane finansowe, a w Afryce, ale też w Azji, regułą to już nie jest – tłumaczyła Kwiecień.