Szwankuje państwowy system bezpłatnego poradnictwa prawnego. Wielu prawników dostaje pieniądze za dyżury, na które nikt nie przychodzi.
Taki obraz poradnictwa wyłania się z raportu przygotowanego przez Instytut Spraw Publicznych.
– Nie oznacza to jednak, że punkty pomocy trzeba zamknąć. Należy po prostu reformować system – uważa współautor raportu Tomasz Szymanek z Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce.
Nikłe zainteresowanie
Punkty pomocy prawnej ruszyły w powiatach w styczniu 2016 r. Raport obejmuje dziewięć miesięcy ich funkcjonowania. W tym okresie punkty udzieliły w sumie 294 879 porad, w tym 106 831 zostało udzielonych w punktach prowadzonych przez organizacje pozarządowe. Porady dotyczyły przede wszystkim prawa cywilnego, spadków i problemów mieszkaniowych.
Aż w 77 proc. przypadków udzielenie porady polegało jedynie na udzieleniu informacji prawnej. W styczniu, a więc w pierwszym miesiącu funkcjonowania biur, z pomocy skorzystało siedmiu ankietowanych, a w listopadzie 12, co stanowiło zaledwie 1,2 proc. objętych badaniem.