Państwo nie radzi sobie z pomocą prawną

Swoje punkty pomocy prawnej Holendrzy nazywają kantorami, ladą z poradami. Olbrzymie witryny, widać, co dzieje się w środku. Za niewielkimi przepierzeniami specjaliści doradzają ludziom, także przez telefon. A jak to jest u nas – pytamy Łukasza Bojarskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

Publikacja: 26.01.2009 07:13

Państwo nie radzi sobie z pomocą prawną

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]RZ: Ilu Polaków nie stać na płatną poradę prawną?[/b]

[b]Łukasz Bojarski: [/b]Tego nie wie nikt. Nie przeprowadzano ostatnio żadnych badań na ten temat. Sądzę, że płatna porada prawna jest poza zasięgiem co najmniej 1/5 Polaków. Wiem z literatury, że ubóstwo w Polsce można definiować na cztery różne sposoby i w zależności od stosowanej metody badań jego poziom może się wahać od ok. 10 do ok. 50 proc. społeczeństwa.

[b]Państwo niespecjalnie pomaga tym ludziom.[/b]

Mamy paradoksalną sytuację. Obywatele państw unijnych, którzy przyjeżdżają do naszego kraju, mogą liczyć na bezpłatne porady prawne, państwo jest obowiązane zapewnić im tego rodzaju pomoc. A nasi obywatele – już nie. Stało się tak dlatego, że Polska miała obowiązek implementować dyrektywę unijną dotyczącą pomocy prawnej dla obywateli innych państw UE. Kilka lat temu weszła więc w życie ustawa, która ją wprowadziła.

Do tej pory natomiast nie udało się wcielić w życie uregulowań, które dotyczyłyby nas, Polaków. Tymczasem według zaleceń Komitetu Ministrów Rady Europy z 1993 r. dotyczących skutecznego dostępu do prawa i wymiaru sprawiedliwości osób w sytuacji wielkiego ubóstwa, każde państwo powinno stworzyć system bezpłatnego poradnictwa prawnego. Jego brak może być zaś traktowany jako ograniczenie dostępu do wymiaru sprawiedliwości.

Jedyne, na co było stać do tej pory państwo, to stworzenie rozwiązań cząstkowych. Od niedawna w sądach powstają biura obsługi interesantów udzielające informacji prawnych. W powiatach działają rzecznicy praw konsumentów, są jeszcze powiatowe centra pomocy rodzinie, niektóre z nich też udzielają porad. To wszystko. W rezultacie jesteśmy na szarym końcu. Swoje przepisy dotyczące bezpłatnego poradnictwa prawnego dla obywateli mają już chyba wszystkie kraje unijne, nawet te, które razem z nami wchodziły do Unii, a my – nie.

[b]Istnieją natomiast liczne organizacje społeczne świadczące bezpłatną pomoc prawną.[/b]

To prawda. Działają biura porad obywatelskich, uniwersyteckie kliniki prawa. Poza tym jest mnóstwo organizacji pozarządowych wyspecjalizowanych w danych dziedzinach prawa, np. w sprawach uchodźców, w prawach kobiet. Niestety, są one uzależnione od wsparcia finansowego, bez niego giną. Z pieniędzmi jest zaś różnie. Poza tym działają one głównie w dużych miastach. Mieszkaniec Krakowa czy Warszawy znajdzie organizację, która mu pomoże, ale osoba z niewielkiej miejscowości będzie miała z tym kłopoty. Dla niej barierą nie do pokonania jest sama podróż. Na to trzeba mieć pieniądze, a ci ludzie ich nie mają.

Trzeba wyrównać szanse, żeby każdy potrzebujący mógł skorzystać z pomocy prawnej, a miejsce zamieszkania nie było barierą. Takie wsparcie powinno obejmować: proste informacje prawne, poradnictwo oraz reprezentację w sądzie. Potrzebna jest sieć punktów oraz przepisy. A to już musi zapewnić państwo.

[b]Kilka lat temu powstał projekt ustawy o dostępie do pomocy prawnej, ale nigdy nie stał się prawem obowiązującym.[/b]

Może i dobrze. Projekt – przyznam się szczerze – niespecjalnie mi się podobał, choć trzeba docenić, że była to pierwsza próba rozwiązania problemu. Jego autorem był ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas. Przewidywano powołanie sieci biur. Miały powstać w miastach siedzibach sądów okręgowych i udzielać dwojakiego rodzaju pomocy: podstawowej i kwalifikowanej. Podstawowa pomoc miała objąć typową informację prawną (jakie podjąć kroki, by rozwiązać swój problem i jak daną kwestię regulują przepisy) oraz przygotowywanie i sporządzanie umów, pism procesowych, pozwów itd. Zakładano, że kwalifikowana pomoc będzie dotyczyła reprezentowania osób fizycznych w toczących się postępowaniach w sądach i urzędach. Projekt trafił do Sejmu. Odbyło się nawet pierwsze czytanie i nie pozostawiono na nim suchej nitki. Przede wszystkim zarzucano nadmierną rozrzutność – punkty miały zatrudniać armię ludzi, zajmować kilometry powierzchni, a nie o to przecież chodziło, by tworzyć kolejną kosztowną administrację. Poza tym potrzebujący mieliby daleko.

Prace nad projektem w Sejmie stanęły w martwym punkcie. Potem zmieniła się ekipa rządząca. Nowy szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wycofał projekt z parlamentu i przygotował do niego autopoprawkę, która zmieniła w starym projekcie właściwie wszystko. W powiatach miały powstać punkty pomocy prawnej. Porad udzielałyby kancelarie adwokackie, radcowskie i biura porad lub organizacje pozarządowe wybrane w drodze konkursu ofert. Zawierałyby one umowę z Biurem Krajowej Rady Pomocy Prawnej działającym przy ministrze sprawiedliwości na czas określony nie dłuższy niż dwa lata. Nad tą propozycją Sejm w ogóle nie rozpoczął prac. Teraz mamy kolejną. Na razie przygotowano jej założenia.

[b]Jak ocenia pan najświeższe propozycje?[/b]

Wyraźnie widać, że rząd nie zamierza tworzyć nowych jednostek, ale korzystać z istniejących. Pomocy prawnej miałyby udzielać powiatowe centra pomocy rodzinie, a w dużych miastach na prawach powiatów ośrodki pomocy społecznej. To niezły pomysł. Powiatów mamy 379 i tyle mniej więcej powstałoby punktów, nie jest to mało. Pomoc dotrze też do osób z mniejszych miejscowości.

Z założeń wynika, że centra mają udzielać zwykłej informacji prawnej – jakie dana osoba ma prawa, a jakie obowiązki, gdzie może się zwrócić ze swoją sprawą i na jakich zasadach. Z informacji mają korzystać wszyscy bez względu na osiągane dochody.

Z drugiego zaś rodzaju wsparcia prawnego, a mianowicie z poradnictwa prawnego, będą mogły już skorzystać osoby o niskich dochodach, nieposiadające majątku. Założenia nie rozstrzygają, ile ma wynieść próg dochodowy. Pierwszy projekt, ministra Kalwasa, czynił beneficjantami programu osoby, które żyją poniżej minimum egzystencji, czyli w skrajnym ubóstwie. Ale już propozycja ministra Ziobry mówiła o dochodach nieprzekraczających 150 lub 200 proc. minimum egzystencji, czyli w granicach 600 – 700 zł na osobę w rodzinie.

W każdym razie osoba niezamożna, której nie stać na prawnika, a potrzebuje porady, będzie składała wniosek do powiatowego centrum pomocy rodzinie. Centrum, jeżeli dojdzie do wniosku, że wsparcie się należy, wyda decyzję przyznającą poradę u prawnika. Będą ich udzielać radcy prawni, adwokaci, doradcy prawni, którzy wyrażą chęć uczestniczenia w systemie. Ich listę, przekazaną przez samorządy zawodowe, będą miały centra, zostanie też zamieszczona w Internecie na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. Projekt przewiduje także udział w systemie organizacji pozarządowych wyspecjalizowanych w udzielaniu informacji i porad prawnych, np. biur porad obywatelskich, uniwersyteckich poradni prawnych czy organizacji świadczących pomoc prawną uchodźcom. Osoba, której centrum odmówi pomocy, będzie mogła się odwołać do sądu administracyjnego.

I jeszcze jedna ważna zmiana dotycząca zastępstwa procesowego. Centra będą decydowały, czy danej osobie należy się pełnomocnik lub obrońca z urzędu. Sądy będą jedynie decydowały o zwolnieniu od kosztów sądowych oraz o przyznaniu obrońcy w wyjątkowych sprawach. Chodzi o zbrodnie, ciężkie przestępstwa, w wypadku których przepisy wymagają przyznania takiej pomocy bez względu na to, czy oskarżony składał wniosek w tej sprawie.

Przewiduje się ponadto utworzenie rady pomocy prawnej przy prezesie Rady Ministrów działającej jako organ ustalający standardy udzielania pomocy prawnej i badający ich przestrzeganie. Do zadań rady należeć będzie monitorowanie systemu, określanie szczegółowych standardów świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej oraz udział w tworzeniu i opiniowaniu projektów aktów prawnych dotyczących przedmiotowych zagadnień. Radę powoływać będzie premier na czteroletnią kadencję spośród osób wskazanych przez korporacje prawnicze oraz osób wskazanych przez organizacje pozarządowe, do których zadań statutowych należy świadczenie nieodpłatnej pomocy prawnej.

[b]Ale czy centra pomocy rodzinie poradzą sobie z taką masą nowych obowiązków?[/b]

Na pewno będą musiały zatrudnić nowych pracowników. Początki mogą być trudne, nowe obowiązki, nowe wyzwania, ale sądzę, że z czasem się wdrożą i system zacznie działać.

Warto też, jak sądzę, rozważyć możliwość wprowadzenia częściowej odpłatności za porady – jak w innych państwach. Nie mogłaby to być kwota wysoka – od 10 do 15 zł. Skutecznie odstraszałaby jednak pieniaczy.

[b]A może by tak skopiować sprawdzony pomysł z innych państw?[/b]

Za przykład jest często stawiana Holandia. Jej zreformowany w ostatnich latach system pomocy jest bowiem bardzo przyjazny dla obywateli. Swoje punkty pomocy prawnej Holendrzy nazywają kantorami, ladą z poradami. Działają one tam, gdzie jest duży ruch, np. przy stacjach kolejki dojazdowej. Wszystkie punkty wyglądają podobnie. Olbrzymie witryny, zawsze widać, co dzieje się w środku, a za niewielkimi przepierzeniami siedzą prawnicy i doradcy. Można przyjść, ale także zadzwonić. Porady są dwojakiego rodzaju: proste i kwalifikowane, pierwsze trwają od kilku minut do godziny, drugie są znacznie bardziej długotrwałe i kosztowniejsze – klienta kieruje się do adwokata współpracującego z punktem porad. W zależności od poziomu dochodów zainteresowani pokrywają część kosztów.

W Wielkiej Brytanii można było samemu wybrać adwokata, któremu państwo płaciło jego rynkowe stawki. System taki prowadził jednak do nadużyć, dlatego jest stale reformowany. Zdarzało się, że ktoś wybierał jednego z najdroższych prawników na Wyspach, a państwo musiało to finansować. Była np. taka słynna sprawa braci Maxwell, pochodzących z bardzo bogatej rodziny, którym państwo refundowało wielomilionowe koszty zatrudnienia prawników.

Żaden system nie jest do skopiowania, musimy dopracować się własnych metod, warto jednak korzystać ze światowego dorobku. Takie kraje jak Holandia czy Anglia prowadzą ciągłe badania nad najskuteczniejszymi rozwiązaniami.

[b]RZ: Ilu Polaków nie stać na płatną poradę prawną?[/b]

[b]Łukasz Bojarski: [/b]Tego nie wie nikt. Nie przeprowadzano ostatnio żadnych badań na ten temat. Sądzę, że płatna porada prawna jest poza zasięgiem co najmniej 1/5 Polaków. Wiem z literatury, że ubóstwo w Polsce można definiować na cztery różne sposoby i w zależności od stosowanej metody badań jego poziom może się wahać od ok. 10 do ok. 50 proc. społeczeństwa.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Prawo karne
Mateusz Morawiecki straci immunitet? Jest wniosek prokuratury
Administracja rządowa
Losy budżetu w rękach prezydenta. Co z wynagrodzeniami dla urzędników i nauczycieli?
Prawo drogowe
Przekroczenie prędkości zaboli nie tylko w mieście. Projekt wreszcie gotowy
Praca, Emerytury i renty
Waloryzacja emerytur 2025. Jedna grupa seniorów dostanie wyższe przelewy już w lutym
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Praca, Emerytury i renty
Nowe wnioski o 800 plus w 2025 r. Zbliża się ważny termin dla rodziców
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego