W tym roku na warszawską giełdę trafiła rekordowa liczba krajowych spółek. Do tej pory było ich aż 61 (z czego dziewięć przeniosło notowania z rynku CeTO). Na rozwój, przejęcia oraz inwestycje debiutanci zgarnęli z rynku już ponad 3 mld zł. Te pieniądze w przyszłości muszą poprawić głównie rentowność tych przedsiębiorstw, ponieważ na razie pozostawia ona bardzo dużo do życzenia.
Mimo że dynamika zysków i przychodów giełdowych nowicjuszy jest wręcz imponująca, to tuzami polskiej gospodarki czy warszawskiego parkietu nazwać ich raczej nie można. Gdy spojrzymy bowiem na wyniki finansowe, okaże się, że przez ostatnie miesiące firmy te pracowały przede wszystkim nad tym, by dogonić giełdową średnią.
Łączna wartość przychodów nowych emitentów stanowi około 3 proc. sprzedaży wszystkich notowanych na parkiecie firm i około 2 proc. zysków. Po dziewięciu miesiącach br. zysk netto giełdowych debiutantów (pełne sprawozdania opublikowało 55 krajowych firm) wzrósł o ponad 100 proc. i wyniósł 380 mln zł. W samym tylko III kwartale firmy na czysto zarobiły ponad 200 mln zł, co w odniesieniu do tego samego okresu ubiegłego roku oznacza wzrost o 390 proc.!!! Na poziomie operacyjnym zyski także rosły w tempie trzycyfrowym.
Gdy jednak generowane przez te spółki zyski odniesiemy do osiąganych przychodów (po trzech kwartałach br. osiągnęły 5,7 mld zł), okaże się, że pod względem dochodowości wystarczyło to jedynie na zbliżenie się do firm już notowanych.
Wskaźnik zwrotu z kapitałów własnych (ROE) dla giełdowych wyjadaczy po dziewięciu miesiącach 2007 r. sięgnął 15,5 proc. W tym czasie nowicjusze z każdej złotówki kapitału wypracowali niespełna 14 gr zysku. Różnice widać też na poziomie rentowności działalności podstawowej i dochodowości netto. W pierwszym przypadku wskaźnik dla starych firm wyniósł 11 proc., podczas gdy debiutanci na poziomie operacyjnym zarobili około 8 proc. W drugim wskaźniki wyniosły odpowiednio 9 proc. i 6,7 proc.