W tym tygodniu nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy BZ WBK przyjęło projekt uchwały w sprawie podziału DM BZ WBK. Wszystkie najważniejsze części przedsiębiorstwa związane ze świadczeniem usług maklerskich mają trafić do banku. Konkurenci już teraz twierdzą, że będzie to początek końca uznanej marki na rynku maklerskim. Na razie jednak broker trzyma się nieźle, przynajmniej na rynku wtórnym akcji.
We wrześniu pośredniczył w transakcjach na kwotę 2,66 mld zł, dzięki czemu zdobył 6,77 proc. i czwarte miejsce wśród najaktywniejszych domów maklerskich. Wiele osób wątpi jednak, by przemiany w DM BZ WBK pozostały bez wpływu na pozycję firmy na rynku. Co na to przedstawiciele samego brokera?
– Nie boimy się spadku udziału w obrotach, bo też naszym celem nie jest ściganie się na wolumeny. Dom Maklerski BZ WBK i nasz profesjonalny zespół to znane i cenione przez klientów marki na polskim rynku kapitałowym – mówi „Rz" Marcin Groniewski, prezes DM BZ WBK. – O klienta detalicznego i instytucjonalnego walczymy codziennie poprzez konstruowanie właściwej oferty produktowej i budowanie długotrwałych relacji. Kolejne osiągnięcia i sukcesy będą potwierdzeniem słuszności naszej strategii – uważa.
Co więcej, przedstawiciele biura twierdzą, wbrew temu, co mówią niektórzy brokerzy, iż cała operacja ma sens, i mówią o niej w samych superlatywach. – Włączenie domu maklerskiego w struktury banku ma tylko mocne strony – udostępniamy produkt maklerski w profesjonalnej obsłudze dużej grupie klientów zamożnych. Zacieśniamy też współpracę z obszarem bankowości detalicznej banku – uważa szef DM BZ WBK.