Ponad 68 proc. sprawdzających treść umowy bankowej to dobry wynik, choć może niepokoić wciąż wysoki odsetek ankietowanych, którzy zupełnie tego nie robią – wynika z badania UCE Research i SubiGo, których wyniki „Rzeczpospolita” poznała jako pierwsza.
– Z jednej strony ponad dwie trzecie Polaków dba o to, by przynajmniej zapoznać się z zapisami czy omówić je z innymi osobami, co pokazuje pewną ostrożność i świadomość prawną. Nadal pozostaje spora grupa 20,1 proc., która tego nie robi, a dodatkowo 11,6 proc. osób nie pamięta lub nie wie, czy kiedykolwiek to sprawdziło. Łącznie daje to prawie jedną trzecią badanych – mówi Adrian Goska z kancelarii SubiGo, jeden ze współautorów raportu.
Umowy trudne do zrozumienia
– W takim kontekście może rodzić się pytanie o poziom zaufania do instytucji finansowych. Być może część osób zakłada, że procedury i przepisy są już na tyle przejrzyste, że nie ma potrzeby dokładnie weryfikować treści dokumentów. Jednocześnie nie można zapominać, że każdy zapis w umowie kredytowej czy pożyczkowej może mieć realny wpływ na sytuację finansową klienta, zwłaszcza jeśli chodzi o dodatkowe opłaty, prowizje czy warunki spłaty – dodaje Adrian Goska.
Spośród pięciu wariantów odpowiedzi na „tak” najwięcej repondentów, bo 36,6 proc., przyznało, że sprawdza umowy, ale tylko we własnym zakresie. Z kimś z rodziny analizuje je 15,4 proc., a ze znajomym 4,5 proc. Opcję sprawdzania umów z prawnikiem wskazało tylko 8 proc. – W ujęciu procentowym nie jest to duży wynik, ale też nie można go bagatelizować. Wskazuje, że pewna grupa klientów podchodzi do sprawy wyjątkowo ostrożnie lub też ma w przeszłości doświadczenia skłaniające do sięgania po profesjonalną pomoc – ocenia Adrian Goska. I dodaje, że wiele osób może uważać poradę prawnika za niepotrzebną lub zbyt drogą.