Rusza walka na lokaty. Ale nie musi być zacięta

Banki proponują wysokie oprocentowania depozytów, by przyciągnąć oszczędności Polaków. Jednak dalszego wzrostu atrakcyjności ofert trudno się raczej spodziewać – studzą nadzieje eksperci.

Publikacja: 01.11.2022 22:08

Rusza walka na lokaty. Ale nie musi być zacięta

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz Marta Bogacz

W ostatnich tygodniach mogliśmy obserwować falę podwyżek oprocentowania lokat w kilku dużych bankach, a najatrakcyjniejsze oferty sięgają już 8 proc. Taką propozycję dla klientów przygotował m.in. Bank Pekao SA, Credit Agricole Bank Polska, ING Bank Śląski czy mBank.

Atrakcyjna propozycja

Leszek Skiba, prezes Pekao SA, skomentował te ruchy jako początek walki banków o lokaty. Owe 8 proc. odsetek za depozyty w określonych formach to rzeczywiście dosyć dużo, choćby na tle innych ofert konkurencji. Jak wynika z przeglądu przygotowanego przez HRE Investment, w październiku średnie oprocentowanie najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych wynosiło 6,89 proc., a najniższe propozycje to 6 proc.

Warto też dodać, że powierzając bankowi oszczędności na 8 proc., można zyskać więcej, niż inwestując je w obligacje skarbowe indeksowane stopą referencyjną banku centralnego. Stopa ta zatrzymała się ostatnio na poziomie 6,75 proc. W efekcie, o ile w pierwszych miesiącach sprzedaży obligacje tego typu cieszyły się ogromną popularnością (w okresie czerwiec–sierpień Polacy kupili ich łącznie za 30 mld zł), o tyle teraz popyt wyraźnie spadł (do 2 mld zł we wrześniu).

Czytaj więcej

Ile jest dziś warte 500 plus? Wartość świadczenia drastycznie spadła

Problem z płynnością

Prezes Skiba wyjaśnia, że główną przyczyną rozpoczynającej się walki o oszczędności Polaków jest problem sektora z płynnością. – Banki mają kłopot z odpływami wynikającymi z różnych czynników, np. mieliśmy falę zakupów obligacji detalicznych, ale także z zabezpieczeniami, które banki muszą przygotowywać w ramach transakcji dla firm – wyjaśniał Skiba w rozmowie z ISBnews (jak wynika z danych NBP, na rachunkach bieżących gospodarstw domowych ubywa pieniędzy od lutego tego roku, szybko ich przybywa jedynie na lokatach terminowych).

To diametralna zmiana w stosunku do sytuacji sprzed kilku miesięcy, gdy banki „cierpiały” na nadpłynność i wcale nie zależało im na oszczędnościach Polaków. Warto tu przypomnieć, że jeszcze w kwietniu tego roku, gdy inflacja przekroczyła już 12 proc., średnie oprocentowanie nowych lokat wynosiło zaledwie 2,4 proc. A premier Mateusz Morawiecki musiał słownie interweniować, by „koledzy bankowcy” dokonywali wyraźniejszych podwyżek.

Czytaj więcej

Ekonomiści są zgodni: jeszcze pół roku z rekordową inflacją

– Od tamtego czasu sporo się zmieniło – zauważa Leszek Zięba, analityk mFinanse i Związku Firm Pośrednictwa Finansowego.

Niezbyt ostra walka

– Miał miejsce duży odpływ środków z rachunków i z depozytów w kierunku funduszy, obligacji, zakupów gotówkowych, mieszkań itp., bo klienci szukali sposobów na ucieczkę od dewaluacji swoich pieniędzy. Dziś banki widzą coraz bardziej pogarszające się wskaźniki płynności oraz zwiększa się poziom ryzyka – dodaje Zięba.

Jednocześnie eksperci zauważają, że bankowa wojna o depozyty rzeczywiście jest raczej w początkowej fazie, a do tego wcale nie wiadomo, czy się na dobre rozkręci. – Póki co najwyższe oferty dotyczą tylko niewielkiej części rynku, skierowane są w dużej mierze bądź dla nowych środków bądź dla nowych klientów – ocenia Marcina Materna, dyrektor Biura Analiz Rynków Kapitałowych Biura Maklerskiego Banku Millennium.

Dużo poniżej inflacji

Dodatkowo, nawet 8 proc. na krótkich lokatach terminowych (od trzech do sześciu miesięcy) w warunkach niemal 18-proc. inflacji jest realnie znacznie mniej atrakcyjne niż np. lokata na 0,5 przy inflacji 3 proc. (co obserwowaliśmy jeszcze kilkanaście miesięcy temu). Dla gospodarstw domowych taka oferta może się okazać niewystarczająco przekonująca wobec potrzeby, by przy galopadzie cen kupować na zapas te towary i produkty, których planują użyć za jakiś czas (np. materiały budowlane, opał).

Czytaj więcej

Posiedzenia RPP mają być dwudniowe. Ale jeszcze nie w listopadzie

Jest też wyraźniej mniej korzystna dla depozytów długoterminowych w porównaniu z ofertą obligacji skarbowych indeksowanych inflacją (obligacje tego typu mają trzy–czteroletni termin zapadalności).

Eksperci zastanawiają się też, czy za dużymi bankami „państwowymi” (gdzie większość udziałów ma Skarb Państwa) pójdą też inne banki prywatne. – Podwyżki oprocentowania lokat rozpoczęły banki państwowe, więc trudno powiedzieć, czy zadziałał tu mechanizm wolnorynkowy, czyli kwestie realnego popytu na depozyty, czy inne czynniki, zwłaszcza gdy obserwujemy załamanie na rynku kredytów detalicznych – zastanawia się Materna.

Szybki koniec?

– Trzeba pamiętać, że sektor bankowy mierzy się właśnie z wysokimi kosztami. Idą one w miliardy złotych – mówi Bartosz Turek, analityk HRE Investments. – Jest to o tyle ważne, że uderza w kapitały banków, tworzy dla nich nowe obszary ryzyka i może skłaniać do podnoszenia opłat bankowych i oprocentowania nowo udzielanych kredytów, ale też do obniżania oszczędniejszego gospodarowania w kwestii oprocentowania depozytów właśnie – analizuje Turek.

Wszystko wskazuje więc na to, że największe zwyżki oprocentowania depozytów już za nami – komentuje Turek. I dodaje, że w walce o oszczędności Polaków bardzo ważny jest poziom konkurencji ze strony Skarbu Państwa. Jak pisaliśmy wyżej, obligacje indeksowane stopą referencyjną NBP już nie przyciągają Polaków z tak wielką siłą jak na początku. – W momencie, gdy oprocentowanie tych obligacji nie wzrasta, banki nie czują aż takiej presji, aby uatrakcyjniać swoje produkty – ocenia Turek.

Opinia dla „Rz"
Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan

Pewna przestrzeń do wzrostu oprocentowania depozytów istnieje, choć niewielka. Chęć do ściągania pieniędzy z rynku przez banki mimo wszystko nie jest aż tak duża. Z drugiej strony mamy też słabnącą skłonność do zakładania lokat ze strony gospodarstw domowych. W obliczu galopujących cen i oczekiwań, że inflacja będzie jeszcze wyższa, Polacy są bardziej skłonni przeznaczać swoje nadwyżki finansowe na gromadzenie ważnych zapasów. Do oszczędzania nie zachęcają też rządowe programy pomocowe, takie jak choćby wakacje kredytowe, które wiele osób zamiast rozsądnie wykorzystać na nadpłacanie kredytu, przeznaczyła na wydatki bieżące. Te wszystkie tendencje na rynku powodują, że jeśli mowa o wojnie na lokaty, to podejrzewam, że będzie ona raczej niemrawa. 

W ostatnich tygodniach mogliśmy obserwować falę podwyżek oprocentowania lokat w kilku dużych bankach, a najatrakcyjniejsze oferty sięgają już 8 proc. Taką propozycję dla klientów przygotował m.in. Bank Pekao SA, Credit Agricole Bank Polska, ING Bank Śląski czy mBank.

Atrakcyjna propozycja

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Partnera
Kredyt Unia to wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Banki
Zysk Aliora nieco powyżej oczekiwań
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem