Przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej toczy się postępowanie w sprawie pytania prejudycjalnego, z którym zwrócił się do TSUE Sąd Rejonowy w Warszawie. Sąd postanowił w ten sposób rozstrzygnąć kwestię czy w przypadku nieważności umowy kredytu hipotecznego we frankach banki mogą domagać się wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. W obronie banków wystąpił wczoraj przed TSUE prezes Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski.
Czytaj więcej
Przełomowy wyrok TSUE w sprawie kredytów w CHF zapadnie być może za rok. Tymczasem banki zawiązują coraz większe rezerwy na ten cel.
Nie spodobało się to posłowi partii Razem, Adrianowi Zandbergowi, który uznał, że szef KNF „walczy o bankowe zyski z umów, które polskie sądy uznały za nieuczciwe.”
- Banki, które przegrały w sądach, chcą żeby klienci i tak im zapłacili - "za użyczenie kapitału". Skoro numer z frankami nie wyszedł, to oczekują nagrody pocieszenia. Tylko na czym w takim razie polega kara dla banku za nieuczciwe klauzule w umowie? – pyta Zandberg na swoim facebookowym profilu.
Przy okazji poseł Razem zwrócił uwagę na fakt, że obecny prezes KNF był pracownikiem banku, który miał w swoim portfolio kredyty frankowe, a na stanowisko szefa nadzoru rynku finansowego w Polsce promował go premier Mateusz Morawiecki, który był prezesem banku również mającego sporo kredytów frankowych.
- Chętnie bym usłyszał opinię obydwu panów, czy nie dostrzegają tu konfliktu interesów – stwierdza Zandberg.
Poseł zwrócił też uwagę na to, że kredyty hipoteczne we frankach popularność zyskiwały w czasie pierwszych rządów PiS (2005-2007) i że obecna partia rządząca luzowała wtedy regulacje rynku tak, by ułatwić „wpychanie kredytów frankowych Polakom”.
Jacek Jastrzębski już we wtorek informował, że negowanie możliwości dochodzenia przez banki wynagrodzenia za korzystanie z kapitału mogłoby doprowadzić do istotnego zachwiania stabilności rynku finansowego. Jednorazowy koszt niekorzystnego rozstrzygnięcia TSUE szef KNF szacuje na 100 mld złotych, czyli 63 procent łącznej wartości funduszy własnych banków mających w portfelu kredytowym walutowe kredyty mieszkaniowe.
Czytaj więcej
Kredytobiorca frankowy, oddając bankowi tylko pożyczony wcześniej kapitał, wzbogaca się o kwotę, którą musiałby zapłacić, gdyby zaciągnął analogiczny kredyt w złotych – uważa Związek Banków Polskich.