W ubiegłym roku giełdowe banki na wynagrodzenia dla pracowników wydały ponad 9,1 mld zł. W porównaniu z rokiem poprzednim oznacza to kosmetyczny wzrost o około 2 proc. Ponieważ nieco zmniejszyło się w nich zatrudnienie, w efekcie przeciętna roczna płaca wzrosła o około 8 proc. do 79 tys. zł (6,5 tys. miesięcznie).
Mocno natomiast wzrosły płace kadry zarządzającej. Z zebranych przez nas danych wynika, że na wynagrodzenie dla zarządów banki wydały prawie 179 mln zł, czyli o blisko jedną trzecią więcej niż w roku 2010. Tym samym po słabym roku 2010 (nie były wypłacane premie za fatalny dla sektora rok 2009) płace zarządów wróciły do poziomu wieloletniej średniej, czyli około 1,9 proc. łącznych kosztów wynagrodzenia.
Wzrost wynagrodzeń dotyczył jednak przede wszystkim prezesów. Wynagrodzenie statystycznego członka zarządu utrzymało się na poziomie sprzed roku i wyniosło 1,1 mln zł. Szef giełdowego banku zainkasował zaś przeciętnie ponad 2,1 mln zł. To o blisko 27 proc. więcej niż w roku poprzednim.
Liga liderów
Najlepiej zarabiającym prezesem jest szef Pekao Luigi Lovaglio. Łącznie z bonusem zarobił 4,2 mln zł, czyli dwa razy więcej niż średnia. Mniej o ok. 0,4 mln zł zarobił prezes Banku Handlowego Sławomir Sikora, a za nim znalazł się prezes BPH Richard Gaskin, z wynagrodzeniem 3 mln zł.
O ile wynagrodzenie najlepiej opłacanych bankowców jest tylko nieznacznie niższe niż ich kolegów z podobnej wielkości banków zachodnich, o tyle na poziomie średniej różnice są bardzo wyraźne. Płace prezesów w austriackim Erste Banku, niemieckim Postbanku czy belgijskim KBC Group przekraczają 4,5 mln zł rocznie. Ale szef brytyjskiego HSBC, największego pod względem wartości rynkowej banku w Europie, zarobił w ubiegłym roku 6,6 mln funtów (ok. 33 mln zł).