Gdyby krążące w gospodarce papierowe pieniądze rozdzielić sprawiedliwie na wszystkich pracujących Polaków, to każdy w portfelu znalazłby 85 banknotów. W większości byłyby to nominały 100 zł i 50 zł. Tych pieniędzy krąży w obiegu najwięcej, najczęściej wypłacamy je z bankomatów i pobieramy w oddziałach banków.
Dziwić może popularność banknotu o najwyższym nominale. Najnowsze dane Narodowego Banku Polskiego pokazują, że na koniec ubiegłego tygodnia w obiegu znajdowało się aż 142,4 mln banknotów 200-złotowych. To więcej nawet niż banknotów 10-złotowych, a te widujemy przecież znacznie częściej niż żółty banknot z wizerunkiem króla Zygmunta Starego. Gdzie podziewają się dwusetki?
– Pieniądz gotówkowy w gospodarce pełni dwie główne funkcje: dokonywanie płatności i gromadzenie oszczędności. Banknot 10 zł służy przede wszystkim do dokonywania płatności detalicznych za nabywane przez konsumentów towary i usługi. Niewiele osób, może z wyjątkiem dzieci, przechowuje swój majątek w postaci banknotów 10 zł. Banknot 200 zł służy przede wszystkim gromadzeniu oszczędności – tłumaczy Krzysztof Kowalczyk, zastępca dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego NBP.
W 2013 r. banki kupiły od NBP 109,7 mln sztuk 200-złotówek. W tym samym czasie do banków wróciło z rynku niespełna 90 mln szt. tych banknotów.
Wygląda na to, że reszta została w szufladach Polaków.