Chodzi o rosyjski system „przekazywania transakcji finansowych", który Bank Rosji stworzył w końcu 2014 r. jako alternatywę dla globalnego systemu SWIFT, umożliwiającego przekazy pieniężne po całym świecie. Rosjanie obawiali się, że zachodnie sankcje uniemożliwią im korzystanie ze SWIFT. System opracowany przez Bank Rosji służył dotąd bankom rosyjskim, w tym objętym sankcjami. Jak podał Kommersant, bank centralny od lipca pobiera opłatę za swoje usługi. Bierze mniej niż SWIFT (1,5-2,5 rubla za zgłoszenie w zależności od liczby dziennych transakcji). W SWIFT jest to 0,03-0,05 euro, czyli 1,8-3,1 rubla (kurs z 17 lipca).

Nic dziwnego, że oferta Banku Rosji zainteresowała bardzo wiele rosyjskich firm, w tym takie giganty jak stalowy Evraz, którego współwłaścicielem jest Roman Abramowicz oraz Łukoil (choć sama firma tego na razie nie potwierdza).

Eksperci oceniają, że rosyjskiemu systemowi daleko jeszcze jednak do SWIFT.

- Bierzemy udział w tym projekcie i widzimy, że bank centralny ciągle dopracowuje system „transportowy", szczególnie jeżeli chodzi o podwyższenie bezpieczeństwa oraz sprawdzanie ważności połączeń finansowych itd. - oceniają analitycy największego prywatnego banku Rosji - Alfa-banku.

Jednak biorąc pod uwagę, że projekt ruszył niedawno, a Rosja wciąż jest objęta sankcjami, rosyjskie banki traktują obecnie system Banku Rosji jako rezerwowy kanał wymiany finansów.