Jarosław Kaczyński przekonuje, że "celem jest budowa demokracji i praworządności opartej o realna prawa polityczne Obywateli, rzeczywisty pluralizm w sferze mediów i informacji, a także o umocowaną konstytucyjnie politykę społeczną, wspierającą rodziny oraz najsłabszych - tych, którzy bez własnej winy znaleźli się w trudnym położeniu."
Dalej w liście do członków PiS Kaczyński pisze o opozycji, "która w ostatnich pięciu latach poniosła liczne porażki i nie zdołała odzyskać władzy".
"Niemniej ciągle ma bardzo duże możliwości i jest w stanie szkodzić nie tylko Prawu i Sprawiedliwości, ale przede wszystkim Polsce" - przekonuje.
"Socjotechnika stosowana dziś przez opozycję wykazuje jeszcze jedno podobieństwo do środków, z których korzystano w połowie poprzedniego dziesięciolecia. Po zmianie kandydata Platformy podjęto została oszukańcza próba przekonania społeczeństwa, że przedstawiciel skrajnej lewicy, którego poglądy znalazły już aż nadto jasny wyraz w sposobie rządzenia Warszawą (w czasie którego dał się poznać jako zagorzały zwolennik ideologii LGBT marzący o tym, by jako pierwszy udzielić ślubu parze homoseksualnej) przedstawia się jako katolika, kontynuatora "Solidarności", a nawet osobę nawiązującą do tradycji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego" - czytamy.
Kaczyński uważa, że "wszystko to może budzić śmiech, ale w obliczy siły medialnej obozu naszych przeciwników jest bardzo groźne".