Vaticanum II w kościołach prawosławnych?

Mentalność zachodnia jest obca prawosławnej duchowości. Chrześcijaństwo wschodnie nie jest nastawione na ewangelizacyjne „eventy”, woli oddziaływać na świat poprzez liturgię, ascezę i mistykę.

Aktualizacja: 19.06.2016 19:19 Publikacja: 16.06.2016 12:28

Drugi Rzym z Trzecim Rzymem? Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I oraz patriarcha Moskwy i Wszech

Drugi Rzym z Trzecim Rzymem? Patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I oraz patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl koncelebrują nabożeństwo w moskiewskiej katedrze

Foto: ria novosti/afp

Jeżeli temat nadchodzącego soboru na Krecie pojawia się w ogóle w mediach w naszym kraju, dzieje się to głównie w kontekście sporów pomiędzy poszczególnymi autokefalicznymi Kościołami prawosławnymi, które zgłosiły pretensje co do zaproponowanej przez komisje teologiczne procedur i metody pracy przyszłego zgromadzenia. W ostatnich tygodniach z uczestnictwa w soborze na Krecie wycofały się Cerkwie Bułgarii, Gruzji, Prawosławny Patriarchat Antiocheński, a na pięć dni przed rozpoczęciem obrad, największa pod względem liczby wiernych Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Poważne zastrzeżenia co do odgórnej decyzji, jaką zwołano sobór, wyraziła również Cerkiew serbska (proponująca odłożenie obrad na bardziej „dogodny termin i warunki zewnętrzne"), a także Grecki Kościół Prawosławny.

Czy ponad 300 milionów prawosławnych na świecie czeka w najbliższych dniach i tygodniach podobna burza, która rozpętała się w siostrzanym Kościele katolickim w wyniku zmian dokonanych po Soborze Watykańskim II? Aby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, warto cofnąć się do historii.

Od Nicei do Nicei

Czternastu biskupów obrządku łacińskiego reprezentujących papieża Hadriana I, patriarcha Konstantynopola Tarazjusz oraz urzędnicy wyposażeni w pełnomocnictwa cesarzowej Bizancjum Ireny i jej syna Konstantyna VI zgromadzeni podczas uroczystej liturgii celebrowanej na zakończenie obrad VII Soboru Powszechnego w katedrze w Nicei w Azji Mniejszej (dzisiaj noszącym turecką nazwę ?Iznik) w niedzielę 23 października 787 roku nie przypuszczali zapewne, że uczestniczą w ostatnim soborze powszechnym niepodzielonego Kościoła Zachodu i Wschodu. Pomimo ważnych ustaleń dogmatycznych – sobór nicejski potępił m.in. destrukcyjną herezję ikonoklazmu, zakazującego kultu ikon. Już niecałe 100 lat później następny sobór w Konstantynopolu zwołany przez cesarza Bazylego I Macedończyka, doprowadził do przejściowego ekskomunikowania przez papieża patriarchy Focjusza, który krytykował łacinników za używanie w wyznaniu wiary formuły filioque, zakładającej pochodzenie Ducha Świętego od Ojca i Syna oraz sprzeciwiającego się utrudnianiu misji greckich mnichów Cyryla i Metodego w krajach słowiańskich.

W swoich konsekwencjach spór ten nie doprowadził jeszcze do ostatecznego podziału pomiędzy Wschodem i Zachodem, który nastąpił dopiero w 1054 roku. Sobór w Konstantynopolu nie został jednak uznany przez większość biskupów wschodnich za sobór powszechny, lecz jedynie lokalny. Z analogiczną reakcją, tyle że ze strony Zachodu, spotkał się kolejny sobór zwołany przez biskupów wschodnich w Konstantynopolu w 879 roku. O ile w pierwszej chwili papież był w stanie uznać jego prawomocność, o tyle po otrzymaniu wiadomości, że Focjusz został na nim w pełni zrehabilitowany i nadal podtrzymuje krytykę łacińskiego filioque, Rzym wycofał się z poparcia soboru. Przez kolejne 1000 lat większość biskupów z Bizancjum oraz innych regionów chrześcijańskiego Wschodu nie spotkała się już na żadnym soborze ze swoimi łacińskimi odpowiednikami. Ironią losu jest, że historia siedmiu soborów niepodzielonego Kościoła w Nicei się rozpoczęła – pierwszy sobór powszechny, na którym m. in. ustalono tekst obowiązującego wszystkich chrześcijan wyznania wiary, odbył się właśnie tam, w 325 roku – i tam też, po prawie czterystu latach, się zakończyła.

Znak rychłej apokalipsy?

Przez prawie całe drugie tysiąclecie prawosławne chrześcijaństwo z dużym sceptycyzmem, jeżeli nie lękiem, odnosiło się do idei zwołania nowego soboru powszechnego. Wśród teologów nie było nawet jasności, czy nieuznany w końcowym efekcie przez papiestwo sobór rehabilitujący Focjusza można uważać za sobór powszechny. Podobny los spotkał ostatni sobór w stolicy wschodniego chrześcijaństwa przed upadkiem Bizancjum, obradujący w latach 1341–1351. Zwołano go głównie po to, aby rozsądzić spór pomiędzy dwoma wybitnymi teologami: Grzegorzem Palamasem, który propagował wyrosłą w greckich i synajskich monasterach duchowość opartą na nieustannym odmawianiu Modlitwy Jezusowej i głoszącą ideę przebóstwienia człowieka a italogreckim mnichem Barlaamem z Kalabrii, zwolennikiem zbliżenia z Kościołem łacińskim i przyjmującym szereg tez filozoficzno-teologicznych właściwych dla zachodniego rozumienia arystotelizmu i tomizmu.

Zaakceptowanie przez prawosławie nauki mistycznej Grzegorza Palamasa w połowie XIV wieku pozostaje do dzisiaj w zasadzie ostatnim dogmatycznym ustaleniem podjętym wspólnie przez biskupów reprezentujących wschodnią ortodoksję. Chociażby w tym miejscu uwidacznia się wyraźny dystans prawosławnych do formułowania nowych ujęć dogmatycznych, podczas gdy w Kościele katolickim ostatni dogmat dotyczący Wniebowzięcia Matki Bożej przyjęto względnie niedawno, bo za pontyfikatu papieża Piusa XII w 1950 roku. Pomimo dogmatycznych ustaleń względem nauki Grzegorza Palamasa większość prawosławnych teologów przychyla się do poglądu, że pełen status soborów powszechnych w Kościele ma jedynie siedem pierwszych zgromadzeń niepodzielonego Kościoła do czasu soboru nicejskiego, a kolejne 14 soborów Kościoła Zachodu może być traktowanych jedynie jako sobory lokalne.

Upadek ostatniego w pełni chrześcijańskiego cesarstwa w 1453 roku był z pewnością jednym z najważniejszych czynników politycznych i społecznych, które zahamowały aktywność soborową większości prawosławnych hierarchów. Zabrakło cesarza, który jako namaszczony basileus i autokrator (samowładca) mógł zwoływać spotkania soboru, i rola patriarchów Konstantynopola wśród wiernych ortodoksji została znacznie ograniczona na rzecz poszczególnych, narodowych Kościołów autokefalicznych. Mniej więcej od późnego średniowiecza Kościoły te zaczęły pełnić rolę wręcz równorzędną wobec powstałych jeszcze w okresie wczesnego chrześcijaństwa pięciu pierwszych patriarchatów (tzw. pentarchii), obejmujących stolice biskupie w Rzymie, Konstantynopolu, Aleksandrii, Antiochii i Jerozolimie.

Moskwa, która autokefalię uzyskała jeszcze w 1448 roku, już po zdobyciu Konstantynopola przez Turków, głównie na skutek zdobywającej popularność mesjanistycznej myśli mnicha Filoteusza z Pskowa, zaczęła pretendować do przejęcia po dawnej stolicy Cesarstwa nie tylko honorowego, ale i całkiem praktycznego prymatu w całym prawosławiu. W zachowanym liście tego skromnego zakonnika skierowanym do wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III Rurykowicza z 1510 roku można przeczytać m.in.: „pierwszy Rzym upadł na skutek herezji, drugi Rzym – Konstantynopol – na skutek zdrady prawdziwej wiary, trzecim Rzymem jest Moskwa, a czwartego już nie będzie".

Patrząc z dzisiejszej perspektywy historycznej, lęk przed zwoływaniem kolejnych soborów prawosławnych brał się jednak nie tylko z chęci obrony przez Moskwę zasadniczych fundamentów rosyjskiego mesjanizmu i zachowywania niewątpliwych wpływów politycznych na terenie europejskich regionów, gdzie dominowali wyznawcy prawosławia. Kościoły ortodoksyjne w Grecji, Serbii, Rumunii oraz na Bliskim Wschodzie, które znalazły się pod jarzmem sułtanów Imperium Otomańskiego stały się teologicznie – i w ogóle intelektualnie – bierne, koncentrując się na obronie resztek zagrożonego przez dominację islamu dziedzictwa chrześcijańskiego w swoich krajach.

Dynamiczne i bogate życie duchowe rozwijało się odtąd przez wieki w monasterach na półwyspie Athos, skąd promieniowało do nadwołżańskich pustelni zakładanych przez rosyjskich „Bożych szaleńców" („jurodiwych"), do klasztorów rozsianych wśród malowniczych i iskrzących zielono-złotymi wzgórzami ziem Bukowiny oraz do starodawnych monasterów w Kosowie, których mury pamiętały jeszcze dawną potęgę serbskich władców sprzed klęski w bitwie na Kosowym Polu, w końcu – również na terenach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, gdzie na przełomie XVI i XVII wieku rósł w siłę ruch oporu przeciwko unii prawosławia z Rzymem. W takiej sytuacji trudno było myśleć o nowym prawosławnym soborze powszechnym, który dotychczas zwoływano, gdy pojawiały się albo kontrowersje teologiczno-dogmatyczne, albo też poważne wyzwania duszpasterskie. Tych drugich, w sytuacji gdy znaczny procent prawosławnych znalazł się pod panowaniem innowierców lub wprost niechrześcijan, z pewnością już wtedy nie brakowało, niemniej najsilniejszy organizacyjnie i strukturalnie Kościół prawosławny w Rosji nie zdecydował się aż do czasów rewolucji październikowej na działania zachęcające do zwołania soboru.

Wielu Rosjan widziało wręcz w tym pomyśle przekreślenie myśli o Trzecim Rzymie, mającym sprawować opiekę nad porządkiem duchowym i politycznym całej prawosławnej ekumeny. Stąd, wśród wielu wyznawców prawosławia mityczny, kolejny sobór powszechny stał się wręcz znakiem zapowiadającym rychłą apokalipsę, nadejście Paruzji i ostateczny koniec porządku doczesnego.

Szeroką popularność – i już nie tylko w samej Rosji – zdobyły tezy, że „soborów, tak jak sakramentów, może być tylko siedem" lub że na przyszłym soborze „zdrajcy prawdziwej ortodoksji" zawrą potajemną unię z Rzymem i razem z papieżem intronizują Antychrysta jako władcę świata.

Historia znów przyspiesza

Zmiany w sytuacji społeczno-politycznej Europy i świata w pierwszej połowie XX wieku oraz upadek pretendującej wciąż do roli Trzeciego Rzymu Moskwy w wyniku rewolucji bolszewickiej paradoksalnie ułatwiły pojawienie się wśród wyznawców prawosławia dążeń do zwołania soboru powszechnego. Nie bez znaczenia był w tym procesie także rozwój prawosławnej teologii i myśli eklezjologicznej, mający z obiektywnych przyczyn miejsce nie na Wschodzie, a w wolnym świecie Zachodu.

Na paryskiej Sorbonie rozpoczął studia rosyjski emigrant Paul Evdokimov, który wkrótce przypomni prawosławnym oraz czytelnikom z kręgu kultury katolickiej i protestanckiej podstawowe terminy teologii ortodoksyjnej, z wysuwającym się na czele pojęciem soborowości, będącym podstawowym sposobem działania i organizacji Kościołów prawosławnych. W tym samym Paryżu osiadł po rewolucji inny rosyjski myśliciel – Lew Szestow, krytykujący świat Zachodu za laicki racjonalizm i odcięcie od żywotnych korzeni duchowych pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa. Głośna staje się myśl Nikołaja Bierdiajewa. Kuźnią prawosławnych myślicieli i teologów został paryski Instytut Świętego Sergiusza, dzięki któremu po raz pierwszy w historii nowożytnej kultury europejskiej dochodzi do wymiany intelektualnej pomiędzy coraz bardziej zeświecczonym światem Zachodu a małym światem prawosławnej kultury duchowej.

Rys ascetyczny

Nieporozumienia pomiędzy poszczególnymi autokefalicznymi Kościołami prawosławnymi oraz sceptycyzm niektórych hierarchów do nowej myśli teologicznej prezentowanej przez rosyjskich emigrantów stanęły na przeszkodzie zwołaniu soboru w 1600. rocznicę ostatniego soboru powszechnego w Nicei. Gdy do idei zorganizowania soboru powrócono już po II wojnie światowej, a patriarcha Konstantynopola Atenagoras I zwołał przedsoborową konferencję na wyspie Rodos, znajdujący się po sąsiedniej stronie Morza Śródziemnego Rzym szykował się właśnie do zorganizowania Soboru Watykańskiego II.

Brak zgody wśród największych Kościołów prawosławnych co do samej tematyki soboru, niejasności wokół roli, jaką ma odgrywać w życiu kościelnym honorowe zwierzchnictwo patriarchy Konstantynopola (oskarżanego przez niektórych hierarchów o dążenia do wprowadzenia swoistego „prawosławnego papizmu"), różne podejścia konkretnych Cerkwi do zaangażowania w ruch ekumeniczny z Kościołem katolickim oraz Kościołami protestanckimi, a w końcu – obserwacja licznych negatywnych procesów, które nastąpiły w Kościele katolickim w wyniku zmian rozpowszechniających się po zakończeniu obrad Soboru Watykańskiego II w 1965 roku (zeświecczenie tradycyjnie katolickich społeczeństw, unowocześnienie liturgii łacińskiej prowadzące wprost do jej stopniowej desakralizacji, kryzys rozumienia sakramentów, w tym sakramentu pokuty i Eucharystii oraz kapłaństwa) przedłużyły przygotowania do panprawosławnego soboru o prawie pół wieku.

Już po upadku żelaznej kurtyny w Europie Wschodniej wiele Kościołów prawosławnych (m.in. w Gruzji, Serbii czy Grecji) stanęło wobec idei głoszonych przez liczne wyznania skupione w Światowej Radzie Kościołów (podawanie w wątpliwość szeregu tradycyjnych prawd wiary, dążenia do święceń kapłańskich kobiet oraz rozpowszechnione w wielu Kościołach protestanckich rewidowanie etyki seksualnej). Wywołało to jeszcze większy rozdźwięk wewnątrz światowego prawosławia dotyczący sensowności podejmowania działań soborowych. Gdy w końcu ogłoszono, że pierwszy od 787 roku sobór pan-prawosławny odbędzie się w Grecji w 2016 roku, zamiast odetchnąć z ulgą, w łonie światowego prawosławia odezwały się liczne stare i nowe spory.

Znaczna część hierarchów i teologów Kościołów ortodoksyjnych stara się na progu soboru unikać radykalnego zaogniania sporów. Widzi się potrzebę zajęcia przez prawosławie, wspólnego i przede wszystkim dobrze słyszalnego stanowiska w dynamicznie zmieniającym się świecie. Pełnym niepokojów, konfliktów i bolesnych dla chrześcijan zmian cywilizacyjnych, skutkujących takimi procesami jak atomizacja i atrofia społeczna, kryzys rodziny, słabość systemu wychowania i edukacji oraz promowanie nietradycyjnych i sprzecznych z nauczaniem biblijnym zachowań moralnych.

Przy okazji, wbrew tendencjom zauważalnym nie tylko w Kościołach protestanckich, ale również w wiele razy liczniejszym Kościele katolickim, w łonie prawosławnej teologii nie widać jednak tak wyraźnie trendów modernizacyjnych czy dążenia do zmiany dogmatów. Poza marginalnymi i nieznajdującymi szerszego oddźwięku głosami nie słychać postulatów dotyczących zmian w liturgii, która dla każdego wyznawcy prawosławia stanowi filar duchowości i centrum doświadczenia religijnego. Kwestia używania w liturgii języków narodowych jest w tym Kościele znana, stosowana i rozważana już od wielu lat, nie stanowiąc tak mocnej kontrowersji, którą było faktyczne zniesienie łaciny w Kościele katolickim. Wymagający i idący w poprzek współczesnej mentalności rys ascetyczny prawosławia (cztery dłuższe i dość surowe posty w ciągu roku kościelnego, post w środy i piątki) jest nadal niezmiennie zachowywany, pomimo oczywiście różnego stopnia praktycznej gorliwości, z jaką wypełniają go poszczególni wierni.

Mentalność, którą na Zachodzie można określić jako wychodzenie Kościołów naprzeciw potrzebom społecznym i coraz słabszej świadomości eklezjalnej wiernych, jest wciąż obca prawosławnej duchowości, zorientowanej nie tyle na ewangelizacyjne „eventy" i pozyskiwanie nowych wyznawców świeckimi metodami z arsenału public relations, ile na trwałe oddziaływanie na świat za pomocą liturgii, ascezy i mistyki.

Komisje teologiczne udostępniły na razie projekty następujących deklaracji soborowych przygotowanych podczas sesji w szwajcarskiej miejscowości Chambesy na przełomie 2015 i 2016 roku. Dotyczą one misji Cerkwi w świecie współczesnym (noszącej pewne podobieństwa stylistyczne i językowe do konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes" Soboru Watykańskiego II), o Kościołach działających w diasporze, stosunku prawosławia do reszty świata chrześcijańskiego, o ważności i znaczeniu postów i ascezy oraz warunkach nadawania autokefalii. Jednoznacznego poparcia samych komisji nie uzyskał projekt deklaracji o małżeństwach mieszanych wyznaniowo, utrzymujący sceptycyzm teologiczny co do takiej formy związków, choć jednocześnie postulujący zgodę na ich zawieranie ze stroną chrześcijańską w oparciu o zasadę tzw. ekonomii kościelnej, udzielającej łask sakramentalnych w zależności od indywidualnej sytuacji wiernych i duchowej dyspozycji.

Potrzeba ożywienia religijnego

Z tego rodzaju priorytetami przed obradami soboru panprawosławnego zgadza się o. prof. Marek Ławreszuk z Polskiej Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej, kierujący Katedrą Teologii Prawosławnej na Uniwersytecie w Białymstoku. Kapłan precyzuje: – Sobory nigdy nie są w prawosławiu czymś narzucanym z góry. Zawsze stanowią podstawową formę uczestnictwa Cerkwi w życiu świata. Odbywają się wtedy, gdy pojawiają się problemy teologiczno-dogmatyczne lub duszpasterskie. Dzisiaj nie mamy do czynienia z problemem dogmatów, lecz z wyzwaniami duszpasterskimi – jak dawać świadectwo wierności prawosławiu we współczesnych warunkach.

O. Ławreszuk zwraca również uwagę, że dowodem na to, że dany sobór powszechny przyjął się w Kościele, jest jego recepcja wśród wiernych. – Gdy członkowie innych Kościołów, w tym szczególnie katolicy doświadczeni zmianami w ich wspólnotach, które dokonały się w ostatnich dekadach, pytają prawosławnych, czy po soborze coś się zmieni w praktyce życia liturgicznego czy modlitwy, zazwyczaj odpowiadam, że nie – przedsoborowe dokumenty nie zajmują się bowiem w ogóle takimi zmianami, choć sama ich treść jest nieraz daleka od ideału i wymaga dyskusji, na którą miejsce jest właśnie na soborze – podsumowuje białostocki duchowny.

O. Anatol Szymaniuk na łamach „Przeglądu Prawosławnego" przypomina z kolei, że już w samym greckim określeniu Kościoła (ekklesia) zawiera się idea soborowości, gdyż termin ten pierwotnie odnosił się do zebrań narodowych, odbywanych w miastach i wsiach. Źródła soborowości nie są tylko i wyłącznie spuścizną ludzkiej myśli, bowiem wzorcem dla Kościoła prawosławnego pozostaje zawsze Trójca Święta, idealna wspólnota miłości Ojca, Syna i Ducha. Stąd błędem jest dostrzeganie w soborach tylko i wyłącznie płaszczyzny formalnej lub prawnej.

Ideę nadprzyrodzoną, która leży u podstaw soborów, dobrze scharakteryzował Paul Evdokimov, pisząc w znanym dziele „Prawosławie": „Trzeba, aby wszystkie postanowienia dogmatyczne lub kanoniczne otrzymały recepcję ludu Cerkwi, by mogły przenikać w głąb Ciała Mistycznego, jakim jest Kościół". Wypada mieć nadzieję, że pomimo wszystkich trudności i zawirowań, pierwszy po wielu wiekach sobór powszechny prawosławia przyniesie wzmocnienie jego obecności w świecie tak bardzo potrzebującym ożywienia religijnego.

Korzystałem z: ks. Marek Starowieyski: „Sobory Kościoła niepodzielonego". T. 1 „Dzieje". Tarnów: Biblos, 1994

Autor jest filozofem i publicystą. Współpracuje z Polskim Radiem 24 oraz portalami Rebelya.pl i Christianitas.pl

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Jeżeli temat nadchodzącego soboru na Krecie pojawia się w ogóle w mediach w naszym kraju, dzieje się to głównie w kontekście sporów pomiędzy poszczególnymi autokefalicznymi Kościołami prawosławnymi, które zgłosiły pretensje co do zaproponowanej przez komisje teologiczne procedur i metody pracy przyszłego zgromadzenia. W ostatnich tygodniach z uczestnictwa w soborze na Krecie wycofały się Cerkwie Bułgarii, Gruzji, Prawosławny Patriarchat Antiocheński, a na pięć dni przed rozpoczęciem obrad, największa pod względem liczby wiernych Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Poważne zastrzeżenia co do odgórnej decyzji, jaką zwołano sobór, wyraziła również Cerkiew serbska (proponująca odłożenie obrad na bardziej „dogodny termin i warunki zewnętrzne"), a także Grecki Kościół Prawosławny.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO