Jeżeli temat nadchodzącego soboru na Krecie pojawia się w ogóle w mediach w naszym kraju, dzieje się to głównie w kontekście sporów pomiędzy poszczególnymi autokefalicznymi Kościołami prawosławnymi, które zgłosiły pretensje co do zaproponowanej przez komisje teologiczne procedur i metody pracy przyszłego zgromadzenia. W ostatnich tygodniach z uczestnictwa w soborze na Krecie wycofały się Cerkwie Bułgarii, Gruzji, Prawosławny Patriarchat Antiocheński, a na pięć dni przed rozpoczęciem obrad, największa pod względem liczby wiernych Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Poważne zastrzeżenia co do odgórnej decyzji, jaką zwołano sobór, wyraziła również Cerkiew serbska (proponująca odłożenie obrad na bardziej „dogodny termin i warunki zewnętrzne"), a także Grecki Kościół Prawosławny.
Czy ponad 300 milionów prawosławnych na świecie czeka w najbliższych dniach i tygodniach podobna burza, która rozpętała się w siostrzanym Kościele katolickim w wyniku zmian dokonanych po Soborze Watykańskim II? Aby odpowiedzieć na tak postawione pytanie, warto cofnąć się do historii.
Od Nicei do Nicei
Czternastu biskupów obrządku łacińskiego reprezentujących papieża Hadriana I, patriarcha Konstantynopola Tarazjusz oraz urzędnicy wyposażeni w pełnomocnictwa cesarzowej Bizancjum Ireny i jej syna Konstantyna VI zgromadzeni podczas uroczystej liturgii celebrowanej na zakończenie obrad VII Soboru Powszechnego w katedrze w Nicei w Azji Mniejszej (dzisiaj noszącym turecką nazwę ?Iznik) w niedzielę 23 października 787 roku nie przypuszczali zapewne, że uczestniczą w ostatnim soborze powszechnym niepodzielonego Kościoła Zachodu i Wschodu. Pomimo ważnych ustaleń dogmatycznych – sobór nicejski potępił m.in. destrukcyjną herezję ikonoklazmu, zakazującego kultu ikon. Już niecałe 100 lat później następny sobór w Konstantynopolu zwołany przez cesarza Bazylego I Macedończyka, doprowadził do przejściowego ekskomunikowania przez papieża patriarchy Focjusza, który krytykował łacinników za używanie w wyznaniu wiary formuły filioque, zakładającej pochodzenie Ducha Świętego od Ojca i Syna oraz sprzeciwiającego się utrudnianiu misji greckich mnichów Cyryla i Metodego w krajach słowiańskich.
W swoich konsekwencjach spór ten nie doprowadził jeszcze do ostatecznego podziału pomiędzy Wschodem i Zachodem, który nastąpił dopiero w 1054 roku. Sobór w Konstantynopolu nie został jednak uznany przez większość biskupów wschodnich za sobór powszechny, lecz jedynie lokalny. Z analogiczną reakcją, tyle że ze strony Zachodu, spotkał się kolejny sobór zwołany przez biskupów wschodnich w Konstantynopolu w 879 roku. O ile w pierwszej chwili papież był w stanie uznać jego prawomocność, o tyle po otrzymaniu wiadomości, że Focjusz został na nim w pełni zrehabilitowany i nadal podtrzymuje krytykę łacińskiego filioque, Rzym wycofał się z poparcia soboru. Przez kolejne 1000 lat większość biskupów z Bizancjum oraz innych regionów chrześcijańskiego Wschodu nie spotkała się już na żadnym soborze ze swoimi łacińskimi odpowiednikami. Ironią losu jest, że historia siedmiu soborów niepodzielonego Kościoła w Nicei się rozpoczęła – pierwszy sobór powszechny, na którym m. in. ustalono tekst obowiązującego wszystkich chrześcijan wyznania wiary, odbył się właśnie tam, w 325 roku – i tam też, po prawie czterystu latach, się zakończyła.
Znak rychłej apokalipsy?
Przez prawie całe drugie tysiąclecie prawosławne chrześcijaństwo z dużym sceptycyzmem, jeżeli nie lękiem, odnosiło się do idei zwołania nowego soboru powszechnego. Wśród teologów nie było nawet jasności, czy nieuznany w końcowym efekcie przez papiestwo sobór rehabilitujący Focjusza można uważać za sobór powszechny. Podobny los spotkał ostatni sobór w stolicy wschodniego chrześcijaństwa przed upadkiem Bizancjum, obradujący w latach 1341–1351. Zwołano go głównie po to, aby rozsądzić spór pomiędzy dwoma wybitnymi teologami: Grzegorzem Palamasem, który propagował wyrosłą w greckich i synajskich monasterach duchowość opartą na nieustannym odmawianiu Modlitwy Jezusowej i głoszącą ideę przebóstwienia człowieka a italogreckim mnichem Barlaamem z Kalabrii, zwolennikiem zbliżenia z Kościołem łacińskim i przyjmującym szereg tez filozoficzno-teologicznych właściwych dla zachodniego rozumienia arystotelizmu i tomizmu.