Wraz z ostatnią pensją, płatną do końca zeszłego roku, 60 byłych pracowników zlikwidowanej placówki miało otrzymać od 6 do 10 tys. zł w zależności od zajmowanego stanowiska. Miała to być suma wynagrodzenia, odprawy i odszkodowania, a informacja o niej znajdowała się w wypowiedzeniach.

– Tych pieniędzy nie dostaliśmy ani w grudniu, ani w styczniu – mówi jedna z pracownic dla Dziennika Wschodniego. – Regularnie dzwonimy do firmy i pytamy o to, kiedy wpłyną one na nasze konto. Ciągle słyszymy jednak, że musimy uzbroić się w cierpliwość. Firma musi w pierwszej kolejności regulować swoje bieżące zobowiązania i wypłacać pensje, żeby nie zbankrutować. My mamy dostać naszą gotówkę dopiero, kiedy inne sklepy na nią zarobią – dodaje.

Marta Ziobro, kierownik działu marketingu firmy zapewnia jednak, że odprawy zostaną wypłacone. - Wciąż trwają rozmowy na temat harmonogramu. Rozumiem trudną sytuację naszych byłych pracowników, ale firma musi mieć na uwadze dobro wszystkich, zarówno tych, których objęła redukcja zatrudnienia, jak też tych, których praca pozwala na dalsze normalne funkcjonowanie spółki – tłumaczy.

Praktiker zlikwidował już sklepy w Lublinie, Rzeszowie, Wrocławiu, Pile i Poznaniu. W kolejce są Rybnik, Opole i Janki.