Jeśli Tusk pozostanie szefem RE, a kandydat polskiego rządu nie dostanie poparcia państw Unii, to co powie nam to o polskiej dyplomacji?
Powtarzam: kandydatura Saryusz-Wolskiego jest skazana na porażkę, szanse na wybór Donalda Tuska szacuję na 90 procent. Jeśli jego kandydatura padnie, stanowisko obejmie reprezentant starej Europy, który nie będzie miał zrozumienia dla podejścia naszego regionu. Akcja musi się skończyć kompromitacją. Odpowiedzialne jest kierownictwo PiS, nie polska dyplomacja. Ona pada ofiarą prymitywnej strategii politycznej. Dla niej walka z wewnętrznym przeciwnikiem jest ważniejsza od budowy potencjału Polski w Europie i świecie.
Czy Saryusz-Wolski może w przyszłości być osobą odpowiedzialną za powstanie nowego traktatu UE, którego chce PiS?
Do tej pory podzielał moją opinię, że inicjatywa zmiany traktatów jest ryzykowna dla Polski i całej Europy. Zmiana traktatów doprowadzi do pogłębienia integracji w formach ryzykownych dla Polski bądź do kryzysu w negocjacjach, który osłabi UE. Trzeba ważyć słowa i nie podejmować inicjatyw bez rozeznania skutków. Mam wrażenie, że Jarosław Kaczyński używa hasła: „sami wystąpimy z propozycją zmiany traktatów", wyłącznie na użytek audytorium krajowego. Jest to manifestacja ambicji, za którą nie stoi rzeczywistość, nie mamy bowiem sojuszników, którzy na wstępie popieraliby polskie rekomendacje w tej sprawie. Znacznie więcej możemy zrobić, korygując UE wewnątrz traktatów, przekonując do zniesienia barier krępujących wolny rynek, rozszerzenia transparentności. Polska z powodzeniem mogłaby być promotorem integracji w dziedzinie np. walki z terroryzmem. To nie wymaga zmiany traktatów.
Czy Polska ma dziś szansę być nowym liderem Unii Europejskiej?