Ćwiczenia pod nazwą Combined Flying Training Event miały symulować różne scenariusze walki powietrznej. Zaangażowana miała w nie być nieujawniona liczba samolotów bojowych zarówno ze Stanów Zjednoczonych, jak i Korei Południowej.

Już wcześniej, jako gest w stronę Pjongjangu, zmniejszono skalę i zakres ćwiczeń, w porównaniu z poprzednimi latami. Mimo tego posunięcia Korea Północna nadal się im sprzeciwiła.

Sekretarz obrony USA Mark Esper zapowiedział, że wojska Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej pozostaną w stale wysokiej gotowości, pomimo odwołania ćwiczeń, i zaprzeczył, że decyzja była kolejnym ustępstwem. - Nie uważam tego za ustępstwo. Uważam to za wysiłek w dobrej wierze (...) który może umożliwić pokój - powiedział dziennikarzom Esper, ogłaszając decyzję razem ze swoim południowokoreańskim odpowiednikiem Jeong Kyeong-doo w Bangkoku. Odbywają się tam rozmowy azjatyckich ministrów obrony.

Ćwiczenia miały rozpocząć się w najbliższych dniach.

Nie wiadomo, czy decyzja Waszyngtonu i Seulu ożywi rozmowy z Pjongjangiem, mające na celu doprowadzenie reżimu Kim Dzong Una do rezygnacji z programu broni nuklearnej. Esper powiedział, że ma nadzieję, że Korea Północna doceni ten gest.