Jedną z pierwszych reform ustrojowych III Rzeczypospolitej była Ustawa o Samorządzie Terytorialnym z 8 marca 1990 r., która diametralnie zmieniła ustrój prawny gmin. Nomenklaturowy system zarządzania gminami w państwie kierowanym przez partię komunistyczną został zastąpiony demokratycznym kierowaniem wspólnotowym, poprzez rady pochodzące z bezpośrednich wyborów. Wybory samorządowe przeprowadzone 27 maja 1990 roku były pierwszymi w historii III RP w pełni wolnymi wyborami. Została wtedy zrealizowana najważniejsza cecha wolnych wyborów, czyli łatwy dostęp do list kandydatów. Pełna realizacja biernego prawa wyborczego umożliwiła wejście do rad osobom nie kierującym się grupowymi interesami partyjnymi, ale jednostkom posiadającym silną motywację do pracy dla dobra wspólnego. Łatwość zgłaszania kandydatów była głównym mechanizmem tworzenia warunków dla odbudowania obywatelskich wspólnot lokalnych i realizacji ludowładztwa w samorządach.
W gminach do 40 000 mieszkańców wybierano radnych w jednomandatowych okręgach wyborczych, a w gminach powyżej 40 000 w okręgach wielomandatowych, dzieląc mandaty metodą Sainte Lague.
Czytaj także: Ordynacja wyborcza do Sejmu: największe partie zyskają na mniejszych okręgach
Niestety, przez 28 lat, jakie minęły od tamtego czasu, samorządowa ordynacja wyborcza podlegała systematycznej erozji. Pierwszą zmianą, dokonaną w 1998r, było zastąpienie okręgów jednomandatowych w gminach od 20 000 do 40 000 mieszkańców okręgami wielomandatowymi, gdzie dzielono mandaty metodą d’Hondta, czyli tą samą, która obowiązuje w wyborach do Sejmu RP. Ograniczyło to reprezentatywność wybieranych radnych, naruszenie równości szans między kandydatami niezależnymi i partyjnymi i poprzez utrudnienie realizacji biernego prawa wyborczego. Zwiększyło to wpływ liderów partyjnych na obsadzanie składu rad. A partie polityczne najczęściej są instrumentem osobistych, partykularnych korzyści, które często stoją w sprzeczności z dobrem całej wspólnoty.
Kolejny krok wstecz
Ustawa z 2002 r. o bezpośrednich wyborach wójtów (oraz burmistrzów i prezydentów miast) ustabilizowała wprawdzie zarządy gmin, utrudniając częste zmiany na stanowisku wójta, ale jednocześnie nadała jednoosobowym organom wykonawczym istotne uprawnienia decyzyjne, ograniczając tym samym kompetencje rad. To naruszenie demokratycznej tradycji rozdziału kompetencji wykonawczych od kompetencji decyzyjnych, połączone ze zwiększonym wpływem partii politycznych na skład rad, miało złe skutki. Doświadczenia ostatnich szesnastu lat wskazują, że w gminach, w których wójt (burmistrz, prezydent miasta) reprezentuje inną opcję polityczną, niż większość rady, regułą stał się konflikt, a nie współpraca. W przestrzeni publicznej pojawiły się też ostrzeżenia o powstawaniu lokalnych klik oraz zarzuty nepotyzmu w obsadzaniu stanowisk przez mających teraz znaczne prerogatywy decyzyjne organów wykonawczych. Zmniejszenie kompetencji rad gmin wraz z praktycznie całkowitym uniezależnieniem od rad organu wykonawczego, zdestabilizowało ustrój gmin.