Ponad 400 stron uwag nadesłano w toku konsultacji publicznych projektu ustawy o Agencji Badań Medycznych – dowiedziała się „Rzeczpospolita". Większość dotyczyła źródeł finansowania nowej instytucji i wysokości wynagrodzeń jej przyszłych pracowników.
Czytaj także: Powstanie Agencja Badań Medycznych
ABM miałaby być finansowana z dotacji z budżetu państwa oraz odpisu w kwocie stanowiącej 0,3 proc. przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ). Autorzy ustawy precyzują jednak, że wydatki na agencje mieszczą się w prognozowanym wzroście nakładów na ochronę zdrowia. To właśnie dzięki stałemu wzrostowi nakładów ABM ma otrzymać ponad 1 mld zł na swoją działalność w 2029 r. (w 2019 r. będzie to 50 mln zł, w 2020 r. 0,5 mld zł, 2026 r. 800 mln zł, a w 2028 r. 944 mln zł). Część ekspertów krytykuje odpis z budżetu NFZ jako „zabieranie środków na świadczenia zdrowotne" i nie zgadza się z zawartym w ocenie skutków regulacji uzasadnieniem, że „inwestycje w badania naukowe w obszarze medycyny przyczynią się do wzrostu jakości wykonywanych świadczeń, a tym samym do poprawy ich bezpieczeństwa" i występowania powikłań, co ograniczy liczbę dodatkowych procedur.
Największe oburzenie wzbudziła jednak wysokość wynagrodzeń w nowej agencji. Zgodnie z projektem średnia szacunkowa pensja wynosić ma 8,5 tys. zł brutto, a w pierwszym roku działalności 12 tys. zł brutto. Powoływany przez ministra zdrowia prezes agencji oprócz stopnia doktora nauk medycznych i biegłej znajomości angielskiego, również specjalistycznego w dziedzinie działalności badawczo-rozwojowej, będzie musiał wykazać się doświadczeniem w dziedzinie badań medycznych i nauk o zdrowiu. Jego pensja ma być najwyższa i dochodzić do ok. 50 tys. zł brutto miesięcznie.
Niewiele mniej mieliby zarabiać jego zastępcy. Ten bezpośredni, od spraw badań medycznych, który wśród wymagań ma wpisane prawo wykonywania zawodu lekarza, oraz ten ds. finansowania badań, który musi się pochwalić doświadczeniem w sektorze gospodarczym, finansowym lub administracji publicznej. Najwięcej kontrowersji wywołało jednak wynagrodzenie głównej księgowej, mające się kształtować na poziomie ok. 30 tys. zł miesięcznie.