Zamach Borisa Johnsona na Theresę May

Były szef brytyjskiego MSZ stawia premier ultimatum: albo poprze twardy brexit, albo to on zajmie jej miejsce.

Aktualizacja: 03.10.2018 06:41 Publikacja: 02.10.2018 17:21

Zamach Borisa Johnsona na Theresę May

Foto: AFP

Na przyjazd na zjazd torysów w Birmingham tego, którego twarde skrzydło Partii Konserwatywnej nazywa pieszczotliwie BoJo, Theresa May przygotowała się bardzo starannie. Aby osłabić swojego rywala, przedstawiła we wtorek rano założenia polityki migracyjnej, które mają obowiązywać od początku 2021 roku. Scenariusz, który musi się spodobać zwolennikom radykalnego rozwodu z Unią.

– Wreszcie przywracamy kontrolę nad granicami. Politycy już dawno powinni to zrobić – mówiła May, jakby zapominając, że przez sześć lat poprzedzających referendum w sprawie brexitu to ona była odpowiedzialna za imigrację jako szef MSW.

W przyszłości mają się skończyć przywileje dla obywateli UE starających się o pracę na Wyspach. Jedynym kryterium ich przyjęcia będzie poziom kwalifikacji.

Ale jeszcze zanim Johnson pojawił się na zjeździe, przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zadał cios w plecy May. Zapowiedział, że brytyjską premier czeka wkrótce „godzina prawdy”, kiedy dowie się, że pomysł na taką politykę migracyjną „nie przejdzie”, o ile Londyn równocześnie nie zrezygnuje ze swobody przemieszczania się towarów między Wyspami i kontynentem. Bruksela nie zamierza bowiem rozrywać spójności jednolitego rynku i jego czterech wolności.

W ten sposób scenariusz premier na brexit (tzw. plan z Chequers), i tak już odrzucony trzy tygodnie temu przez przywódców „27” w Salzburgu, chyba został ostatecznie utopiony.

Przed tysiącem swoich zwolenników Johnson kilka godzin później wykorzystał to znakomicie. Przedstawił wizję Wielkiej Brytanii, która pod rządami May przemienia się w „pośmiewisko wystawiane na Rue de la Loi” (główna dzielnica dzielnicy europejskiej Brukseli), skoro mimo swoich „kontaktów na świecie”, potęgi gospodarczej i politycznej nie potrafiła się wyzwolić z wpływów eurokratów. Więcej: zdaniem Johnsona układ, w którym brytyjskie towary miałyby podlegać unijnym normom, zostanie potajemnie wykorzystany przez koncerny z kontynentu, aby „wykończyć” konkurentów po drugiej stronie kanału La Manche. To, uważa były burmistrz Londynu, kwalifikuje się wręcz do prokuratora, bo łamie jeszcze średniowieczną zasadę zabraniającą oddania przez angielskich królów wpływów nad krajem obcej potędze.

W zamian Johnson zaproponował alternatywną wizję brexitu. Zgodnie z nią nie tylko „Chequers zostałby zduszony”, podobnie jak pomysł utrzymania Irlandii Północnej w jednolitym rynku (tzw. back stop), ale okres przejściowy do końca 2020 r. zostałby wykorzystany na zawarcie z Unią układu o wolnym handlu wzorowanym na podobnej umowie Brukseli z Kanadą. W jaki sposób można by w takim układzie uniknąć przywrócenia kontroli na granicy między Irlandią Północną i Republiką Irlandii, Johson już nie powiedział. Oświadczył natomiast, że wciąż popiera May, ale pod warunkiem, że premier wprowadzi w życie jego własną wizję „godnego” rozwodu z Unią. Ostrzegł także, że upieranie się przez szefową rządu przy Chequers otwiera drogę do przejęcia władzy przez „ekstremistów”, bo z założenia musi się skończyć porażką negocjacji. Chodzi w szczególności o ryzyko przejęcia władzy przez lidera laburzystów Jeremy’ego Corbyna, którego Johnson opisał jako rusofila, antysemitę i populistę.

Nie tylko niechętna reakcja zjednoczonej Europy na Chequers zwiększa szanse byłego Johnsona na przejęcie Downing Street. Arlene Foster, szefowa Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP), zapowiedziała, że jest gotowa z nim pracować jako premierem. A bez poparcia dziesięciu posłów z Ulsteru May nie ma większości w Westminsterze.

Boris Johnson jest też faworytem zakładów bukmacherskich jako następca May. Co prawda tylko 29 proc. Brytyjczyków uważa, że ten ekscentryczny polityk będzie dobrym premierem, ale ocena May (31 proc.) nie jest znacząco lepsza.

Wiarygodności obecnego gabinetu bardzo zaszkodziło poniedziałkowe przemówienie w Birmingham innego pretendenta do stanowiska premiera. Jeremy Hunt, który na razie jest szefem brytyjskiej dyplomacji, nie zawahał się porównać Unii Europejskiej do Związku Radzieckiego, który nie pozwalał poszczególnym republikom uwolnić się od zależności od Moskwy. Do takiej deklaracji nie posunąłby się chyba nawet Johnson. W szeroko rozpowszechnionym tweecie Radek Sikorski pytał we wtorek Hunta, gdzie są miliony ofiar Brukseli, obozy koncentracyjne i służby specjalne, które trzymają Wspólnotę pod kontrolą eurokratów metodami, które stosował niegdyś Kreml.

Na przyjazd na zjazd torysów w Birmingham tego, którego twarde skrzydło Partii Konserwatywnej nazywa pieszczotliwie BoJo, Theresa May przygotowała się bardzo starannie. Aby osłabić swojego rywala, przedstawiła we wtorek rano założenia polityki migracyjnej, które mają obowiązywać od początku 2021 roku. Scenariusz, który musi się spodobać zwolennikom radykalnego rozwodu z Unią.

– Wreszcie przywracamy kontrolę nad granicami. Politycy już dawno powinni to zrobić – mówiła May, jakby zapominając, że przez sześć lat poprzedzających referendum w sprawie brexitu to ona była odpowiedzialna za imigrację jako szef MSW.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782