Przed tysiącem swoich zwolenników Johnson kilka godzin później wykorzystał to znakomicie. Przedstawił wizję Wielkiej Brytanii, która pod rządami May przemienia się w „pośmiewisko wystawiane na Rue de la Loi” (główna dzielnica dzielnicy europejskiej Brukseli), skoro mimo swoich „kontaktów na świecie”, potęgi gospodarczej i politycznej nie potrafiła się wyzwolić z wpływów eurokratów. Więcej: zdaniem Johnsona układ, w którym brytyjskie towary miałyby podlegać unijnym normom, zostanie potajemnie wykorzystany przez koncerny z kontynentu, aby „wykończyć” konkurentów po drugiej stronie kanału La Manche. To, uważa były burmistrz Londynu, kwalifikuje się wręcz do prokuratora, bo łamie jeszcze średniowieczną zasadę zabraniającą oddania przez angielskich królów wpływów nad krajem obcej potędze.
W zamian Johnson zaproponował alternatywną wizję brexitu. Zgodnie z nią nie tylko „Chequers zostałby zduszony”, podobnie jak pomysł utrzymania Irlandii Północnej w jednolitym rynku (tzw. back stop), ale okres przejściowy do końca 2020 r. zostałby wykorzystany na zawarcie z Unią układu o wolnym handlu wzorowanym na podobnej umowie Brukseli z Kanadą. W jaki sposób można by w takim układzie uniknąć przywrócenia kontroli na granicy między Irlandią Północną i Republiką Irlandii, Johson już nie powiedział. Oświadczył natomiast, że wciąż popiera May, ale pod warunkiem, że premier wprowadzi w życie jego własną wizję „godnego” rozwodu z Unią. Ostrzegł także, że upieranie się przez szefową rządu przy Chequers otwiera drogę do przejęcia władzy przez „ekstremistów”, bo z założenia musi się skończyć porażką negocjacji. Chodzi w szczególności o ryzyko przejęcia władzy przez lidera laburzystów Jeremy’ego Corbyna, którego Johnson opisał jako rusofila, antysemitę i populistę.
Nie tylko niechętna reakcja zjednoczonej Europy na Chequers zwiększa szanse byłego Johnsona na przejęcie Downing Street. Arlene Foster, szefowa Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP), zapowiedziała, że jest gotowa z nim pracować jako premierem. A bez poparcia dziesięciu posłów z Ulsteru May nie ma większości w Westminsterze.
Boris Johnson jest też faworytem zakładów bukmacherskich jako następca May. Co prawda tylko 29 proc. Brytyjczyków uważa, że ten ekscentryczny polityk będzie dobrym premierem, ale ocena May (31 proc.) nie jest znacząco lepsza.
Wiarygodności obecnego gabinetu bardzo zaszkodziło poniedziałkowe przemówienie w Birmingham innego pretendenta do stanowiska premiera. Jeremy Hunt, który na razie jest szefem brytyjskiej dyplomacji, nie zawahał się porównać Unii Europejskiej do Związku Radzieckiego, który nie pozwalał poszczególnym republikom uwolnić się od zależności od Moskwy. Do takiej deklaracji nie posunąłby się chyba nawet Johnson. W szeroko rozpowszechnionym tweecie Radek Sikorski pytał we wtorek Hunta, gdzie są miliony ofiar Brukseli, obozy koncentracyjne i służby specjalne, które trzymają Wspólnotę pod kontrolą eurokratów metodami, które stosował niegdyś Kreml.